Podczas ubiegłotygodniowej sesji Rady Miejskiej kolscy radni długo debatowali nad dwoma projektami uchwał przedstawionymi przez burmistrza, związanymi z finansami miasta, a w konsekwencji obu nie przyjęli. Jedną z nich były zmiany w Budżecie Miasta Koła. Po raz pierwszy od wielu lat zdarzyła się w naszym mieście taka sytuacja, by radni odrzucili w całości zmiany budżetowe. Czym to motywowali?
Najstarsi kolscy samorządowcy nie pamiętają takiej sytuacji, by radni miejscy nie przyjęli uchwały burmistrza o zmianach w Budżecie Miasta Koła. Ale tak się właśnie stało podczas sesji Rady Miejskiej kilka dni temu! Czy wynikało to ze złośliwości radnych w obliczu ich narastającego ostatnio konfliktu z włodarzem? Radni odrzucają takie argumenty i twierdzą, że zdecydowanie nie. Ponad godzinną dyskusję nad projektem zmian budżetowych, wiele pytań i wątpliwości, a w konsekwencji odrzucenie uchwały większością aż 14 głosów (przy 4 za, 2 wstrzymujących się) radni tłumaczą nieobecnością burmistrza Stanisława Maciaszka na przedsesyjnej Komisji Budżetu i Finansów, a więc twierdzą, że nie mieli wcześniej możliwości zapoznania się z argumentacją włodarza, z jego wyjaśnieniami odnośnie zmian.
Jeszcze większą i jeszcze bardziej żywą dyskusję radnych podczas sesji wywołał kolejny punkt dotyczący finansów naszego miasta, a konkretnie projekt uchwały zmieniający Wieloletnią Prognozę Finansową Miasta Koła na lata 2015-2025. Burmistrz zawarł w nim kilkanaście ważnych dla miasta inwestycji, ale nie to było przyczyną oporu radnych. Burzliwą dyskusję wywołał fakt, że w projekcie uchwały założono wzięcie na ich realizację kredytu bankowego w wysokości blisko 10 mln. zł. W głosowaniu 13 radnych było przeciwnych podjęciu tej uchwały.
Skarbnik Miasta Koła Beata Wawrzyniak bezradnie rozkładała ręce, gdy radni odrzucali kolejne uchwały budżetowe.
Choć takie spory i różnice zdań między radnymi a burmistrzem nie są rzeczą miłą ani dobrą dla Koła, bo jak mówi powiedzenie „zgoda buduje, niezgoda rujnuje„, jednak jest rzeczą pewną, że obie te uchwały, w tej czy w innej formie, wrócą pod obrady naszych radnych.
Kto wie, czy także – mimo ogromnego zadłużenia naszego miasta wygenerowanego przez poprzednie władze – nie będzie jednak potrzeby wzięcia kolejnego kredytu po to, by miasto mogło mieć swój wkład własny w pozyskiwaniu funduszy unijnych. Przez przednie 3 kadencje samorządu w Kole, a więc przez 12 lat, nie pozyskano z UE dla Koła prawie nic! Nawet niezbyt starano się o jakiekolwiek większe pieniądze dla miasta i mieszkańców…
Najbliższe kilka lat to już ostatni moment, gdy będzie możliwość pozyskania środków unijnych. Pytanie tylko na co i jakim kosztem, czy miastu to się opłaci? Miejmy nadzieję, że burmistrz Maciaszek i kolscy radni dojdą jednak do porozumienia ponad podziałami i wypracują mechanizmy, które pozwolą na rozwój naszego miasta i lepsze życie mieszkańców. Obie strony deklarują dobrą wolę, ale jak widać, mimo to podczas obrad dochodzi do zgrzytów.
Tekst i foto: Mariusz KOZAJDA
Pan redaktor tak wcześniej grzmiał na zadłużanie miasta przez Drożdżewskiego, a teraz po części usprawiedliwia dobranie prawie 10-cio milionowego kredytu ewentualnymi, przyszłymi dotacjami unijnymi???
Była nadwyżka, odroczono raty kredytów to chyba było na wkład na środki unijne?
Nie trzeba chyba bardziej pogrążać miasta?
Witam. Zgadza się – grzmiałem i miałem 100% racji! I nie tylko w tej kwestii, ale też w bardzo wielu innych sprawach, o których pisałem, co wiele osób wyśmiewało i twierdziło, że jestem zwyczajnie złośliwy w stosunku do burmistrza. Okazało się, że miałem rację, na co wskazuje obecny tragiczny stan finansów miasta oraz wiele różnych problemów.
I niczego obecnie nie usprawiedliwiam, tym bardziej zaciągania aż 10 mln. kolejnego kredytu. Twierdzę tylko, że BYĆ MOŻE byłyby jakieś uzasadnione okoliczności dobrania pewnej sumy kredytu, ale jak na razie takich nie widzę. Może się pojawią i radni wtedy będą je analizować i decydować. Pozdrawiam. Mariusz Kozajda