Aby skutecznie budować przyszłość, powinniśmy znać naszą przeszłość, w tym także życiorysy ludzi ponadprzeciętnych, którzy przyczynili się swoim życiem i pracą do odbudowy Polski po wojennych zniszczeniach. Jedną z takich osób w Kole był Stanisław Hass – wzorowy nauczyciel, wychowawca młodzieży, społecznik. Był współtwórcą po II wojnie Spółdzielni Spożywców „Społem”, członkiem Rad Nadzorczych Spółdzielni Spożywców oraz Banku Spółdzielczego i innych. W latach 50-tych aresztowany, uwięziony i męczony w piwnicach Urzędu Bezpieczeństwa na ul. Grodzkiej w Kole.
Bardzo rzadko lub wcale nie wspomina się o ludziach tak nieprzeciętnych jak mój Dziadziuś – Stanisław Hass, dlatego postanowiłem podzielić się historią życia tego człowieka o dobrym sercu, wielkiej wierze w Boga, bardzo oddanego swojej pracy i obowiązkom mu powierzonym.
Stanisław Hass urodził się w Warszawie 16.11.1896 roku. Jego mama zajmowała się domem, a tato pracował na kolei. Jednak to Koło stało się potem dla niego, jego żony Marianny oraz ich córek: Jadwigi, Barbary i Haliny prawdziwym domem.
Stanisław Hass we Lwowie – 1919 rok.
Przed II wojną światową był nauczycielem wielu szkół. Około 1922 roku dostał nakaz pracy w Lubstówku, gdzie poznał przyszłą żonę Mariannę Urycką i tam urodziła się ich córka Jadwiga. Następnie otrzymał pracę w Szkole Powszechnej w Roślu koło Dąbia, gdzie za osiągnięcia dydaktyczne został odznaczony 23.01.1929 roku przez Kuratorium Okręgu Łódzkiego Medalem Dziesięciolecia Odzyskanej Niepodległości. Później pracował w Straszkowie, gdzie urodziła się córka Teresa (żyła 2 lata) i dwóch synów Józef i Stanisław (ciąża bliźniacza, urodzili się martwi). Dzieci te pochowane są na cmentarzu w Kościelcu. Kolejną placówkę objął w Budkach Nowych, gdzie urodziły się córki Barbara i Halina.
Trwała II wojna. Podczas rewizji Niemcy znaleźli w domu radio. Aresztowali dziadziusia, a babcię z córkami wysiedlili. Znalazła schronienie u państwa Bogdańskich w Kole. Za posiadanie radia groziło wtedy rozstrzelanie. Babcia nie ustawała w modlitwach i dzięki ogromnej pomocy pana Ewalda Diesnera (długoletni kantor w parafii ewangelickiej w Kole, nauczyciel i wychowawca młodzieży, kierownik Szkoły Powszechnej nr 2, prawy i szlachetny człowiek), który wstawił się za dziadziusiem, udało się uratować mu życie. Później dziadziuś pracował u Laufa. Po wojnie na dwa lata wrócił do pracy w oświacie.
W 1947 roku zwrócił się z prośbą o udzielenie mu urlopu bezpłatnego, na czas współtworzenia Spółdzielni Spożywców „Robotnik” w Kole, przemianowanej później na istniejącą do dziś Powszechną Spółdzielnię Spożywców (PSS „Społem”), której został pierwszym kierownikiem (książka „Sześćset lat miasta Koła” str. 186).
W latach 50-tych został aresztowany, uwięziony i męczony w zawilgoconych, pełnych szczurów piwnicach Urzędu Bezpieczeństwa na ul. Grodzkiej w Kole, gdzie w czasie przesłuchań był dręczony moralnie i fizycznie; między innymi musiał do toalety chodzić na kolanach, często zdartych przez to do krwi. Następnie został wywieziony do więzienia w Koninie. Przyczyną aresztowania było umieszczenie przez pracowników Spółdzielni świętych obrazów w wystawach sklepowych podczas procesji Bożego Ciała. W tym czasie Burmistrzem był towarzysz Wiktor Graczyk, wymieniony na tablicy przed kolskim cmentarzem wśród Zasłużonych Obywateli Miasta Koła…
W 1956 r. został wybrany na Przewodniczącego Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Kole (książka „Sześćset lat miasta Koła” str. 242), ale szybko zrezygnował z tego stanowiska ze względu na polityczne naciski i panujące układy. W tamtych czasach liczyły się układy nomenklaturowe i awansować mogli tylko „bierni, mierni , ale wierni”.
Przez wiele lat aktywnie działał jako członek Rad Nadzorczych Spółdzielni Spożywców oraz Banku Spółdzielczego i wielu innych organizacji. Jako aktywny działacz Towarzystwa Przyjaciół Dzieci, w latach 1960 – 1970 założył wiele dziecińców (dziś – półkolonii) w Kole i okolicy.
Dzieciniec – Grzegorzew 8 lipiec 1970 rok.
Był człowiekiem głębokiej wiary dogłębnie przekonanym, iż dzięki modlitwie i pełnemu zaufaniu żony Marianny w pomoc Bożą został zwolniony z więzienia. Dał się również poznać jako człowiek bardzo życzliwy wszystkim, którzy się do niego zwracali, chętnie służył radą i konkretną pomocą. Zmarł 16 marca 1972 r. w wieku 75 lat.
TOMASZ ŻURAWIK
I was reading some of your content on this internet site and I think this website is very instructive! Continue posting.
Bardzo fajny artykuł, ciekawa postać.
Polecam go osobą które tak gloryfikują Armię Czerwoną.
To właśnie nam dała Czerwona zaraza :zakłamanie i krzywda ludzką .