Jedynie 8 miesięcy Joanna Pszczółkowska zarządzała Kolskim Towarzystwem Budownictwa Społecznego sp. z o.o. w Kole (KTBS). Rekomendowana na stanowisko prezesa „komunalki” bez żadnego konkursu przez burmistrza miasta Koła Mieczysława Drożdżewskiego miała być – według niego – świetnym fachowcem, reformatorem i lekiem na całe zło, jakie działo się przez wiele lat w KTBS. Niestety, Joanna Pszczółkowska kilka dni temu zrezygnowała ze stanowiska, pozostawiając firmę z wieloma problemami i w kiepskiej kondycji finansowej. Same nieściągnięte zaległości czynszowe sięgają 900.000 zł.!!! Jak widać kolejna decyzja burmistrza była nietrafna. Nowa prezeska ulotniła się tak szybko jak zaistniała.

Pochodząca z Przedcza Joanna Pszczółkowska pojawiła się na początku tego roku jakby znikąd, zaraz po odwołaniu przez burmistrza Mieczysława Drożdżewskiego (a faktycznie wybraną przez niego Radę Nadzorczą spółki) starej prezes KTBS Marii Krzesłowskiej. Pochodziła z daleka, jakby w Kole trudno było znaleźć dobrych fachowców. Kolscy radni w kuluarach szeptali, że wszystko dlatego, że jest ona zaufanym człowiekiem włodarza miasta, związanym z nim politycznie. Ku zaskoczeniu wszystkich, burmistrz powołał ją na to intratne stanowisko prezesa bez żadnego konkursu! Stwierdził, że przeglądając jej CV uznał, że to osoba kompetentna i właściwa do kierowania kolską „komunalką”. I tak po prostu…zatrudnił ją! Trudno w to uwierzyć.

Już na drugi dzień po odwołaniu Krzesłowskiej jej miejsce zajęła Joanna Pszczółkowska. Nie było żadnego konkursu, wyboru, ogłoszeń, poszukiwania kandydatów. Burmistrz sam jednoosobowo zdecydował, że akurat ta osoba będzie odpowiednia by objąć fotel prezesa KTBS. A zapewne na to stanowisko chętnych byłoby wielu młodych ambitnych ludzi mieszkających w naszym mieście, gdzie bezrobocie kosi żniwo coraz szybciej i obficiej. Tymczasem z Koła młodzi, wykształceni ludzie muszą uciekać i szukać pracy po całym kraju i świecie! Czy tu brakuje osób z odpowiednim wykształceniem, doświadczeniem, determinacją i chęcią do pracy na tak eksponowanym stanowisku? Nie sądzę!

Nowa prezes KTBS – jak się wydawało – z wielką energią przystąpiła do pracy. Na jednej z sesji Rady Miejskiej przedstawiła radnym obszerne sprawozdanie, wyliczając nieprawidłowości w tej miejskiej spółce. Zarzuty wobec poprzedniego kierownictwa KTBS wyglądały w ustach prezes Pszczółkowskiej na sensacyjne, wprost aferalne. Nigdy jednak nie skierowano w tej sprawie doniesienia do prokuratury. Czemu? Wszyscy nabierają wody w usta…

Pewnego czwartkowego popołudnia nowa prezes KTBS przyszła do burmistrza Drożdżewskiego i złożyła rezygnację z zajmowanego stanowiska. Podobno uzasadniała to względami osobistymi. Ale czy na pewno? Jaka jest prawda? Jaki jest prawdziwy powód rezygnacji Joanny Pszczółkowskiej z tak eksponowanego miejsca pracy i tak wysokiej comiesięcznej pensji liczonej w wielu tysiącach? Nie łudźmy się! Musi to być naprawdę bardzo poważna sprawa, skoro odrzuciła takie profity! Czego obawiała się szefowa „komunalki”?

Prezes Pszczółkowska zwolniła wiele osób zatrudnionych wcześniej w KTBS. Na ich miejsca pojawiły się nowi ludzie. Swoi. Mięli szybko zrobić porządek, którego jakoś nie widać. Zatrudniony został również prokurent, który mieszka w Sompolnie. Teraz to on będzie zarządzał firmą do chwili powołania przez burmistrza nowego szefa spółki.

O tym jak decyzje prezes Pszczółkowskiej bywały kontrowersyjne świadczy choćby przykład jednej ze sprzątaczek, której szefowa KTBS nie przedłużyła umowy mimo, że kobieta miała z „komunalką” już 5 umów na czas określony. Prawo wyraźnie mówi, że już dawno powinna być zatrudniona na czas nieokreślony. Mimo to w maju br. została zwolniona. Po odwołaniu się do Sądu Pracy, ten przywrócił ją do obowiązków i kobieta wróciła do firmy od 1 września. Teraz KTBS musi jej jeszcze zwrócić zarobki z 3 miesięcy, kiedy z winy kierownictwa spółki nie pracowała.

Przez 8 miesięcy pracy zaufanej osobie burmistrza Joannie Pszczółkowskiej nie udało się zabłysnąć niczym szczególnym w Kolskim Towarzystwie Budownictwa Społecznego. Firma jest w bardzo kiepskiej sytuacji. Blisko 900.000 zł. wynoszą nieściągnięte należności czynszowe. Na remonty czeka większość mieszkań i lokali. Co więcej, do redakcji „Kuriera Kolskiego” docierają niepokojące sygnały od bardzo wielu lokatorów, że za byłej już prezes KTBS w sposób nagły i bez uzgodnienia podniesiono im czynsze lub naliczono jakieś inne, duże opłaty eksploatacyjne lub remontowe. Niektórzy najemcy lokali sklepowych czy usługowych otrzymali nakazy ich opuszczenia, a pomieszczenia te wystawiono na przetarg. Są tym oburzeni twierdząc, że Koło to nie Poznań czy Warszawa, żeby za wynajem płacić tak ogromne sumy. Czują się oszukani i upokorzeni! Także czynsze w mieszkaniach komunalnych w Kole są bardzo wysokie, mimo że ich standard pozostawia bardzo wiele do życzenia.

W czasie lipcowej sesji kolscy radni mięli wysłuchać sprawozdania prezes Pszczółkowskiej na temat bieżącej sytuacji w KTBS. Niestety, okazuje się, że ani w lipcu, ani w sierpniu nie przygotowała ona takiego dokumentu i nie przekazała go rajcom. We wrześniu ma to zrobić prokurent firmy.

Nie wiadomo też w jaki sposób i kiedy burmistrz Drożdżewski wyłoni nowego szefa „komunalki”. Jeśli będzie to znów kolejny swój „swój” niby fachowiec bez doświadczenia w zarządzaniu zasobami mieszkaniowymi postawiony na to intratne stanowisko bez konkursu, to może to ponownie skończyć się podobną kompromitacją. Jak wyraźnie widać, decyzje podejmowane przez naszego burmistrza nie są tak dobre i trafne jak propagandowo przedstawia on na mieście, choćby w formie wyklejanych na słupach gigantycznych plakatów. Traci na tym miasto i lokatorzy lokali komunalnych. Tracimy my wszyscy.

MARIUSZ KOZAJDA