„Idę z nimi na „wojnę”, żeby gmina Kościelec mogła być wielka!” – Roman Mańka z rodzinnej gminy Kościelec chce wystartować do wielkiej polityki! [WIDEO]

Autor: kurier-kolski.pl | 05.10.2018

„Moja droga polityczna ma się w Kościelcu rozpocząć, ale nie chcę, aby się tutaj zakończyła. Zaplanowałem swoją działalność, swój udział w życiu publicznym, na długą perspektywę, a mierzę bardzo wysoko. Ta droga, ten marsz ma się rozpocząć w Kościelcu, ale w Kościelcu ma się nie zakończyć. Po dwóch kadencjach chcę się wspinać wyżej, ze wszystkimi cennymi doświadczeniami, które tu, w mojej rodzinnej gminie, zdobędę i zostawić mieszkańcom piękną gminę. Ta gmina, jej kondycja, jakość, wygląd, ma być dla mnie przepustką na o wiele wyższe wymiary polityki i życia publicznego, ma być czymś w rodzaju „trampoliny” – mówi Roman Mańka, kandydat na wójta gminy Kościelec. Jakie jeszcze zmiany chce wprowadzić w swojej gminie? Co będzie się działo w Urzędzie Gminy? Co ze stanowiskiem wicewójta, a co z sekretarzem? O tym wszystkim pod spodem w wywiadzie na naszym portalu, a także w wywiadzie dla telewizji wRealu24 pod adresem: https://www.youtube.com/watch?v=N-fy1kRGLyk

 

Według mojej wizji funkcja wójta ma być mobilna, reprezentatywna, aktywna, i tylko w generalnych sprawach wykonawcza; natomiast funkcja sekretarza skupiona na bieżących zadaniach organizacyjnych oraz wykonawczych, mocno wzmocniona wobec stanu obecnego. Wójt ma być przywódcą, liderem; zaś sekretarz sprawnym, skutecznym wykonawcą oraz osobą nadzorującą urzędników. To jest bardzo czytelny, przejrzysty podział kompetencji. Zorientowany na zadaniach strategicznych i na wizji wójt/menadżer/cough, a z drugiej strony sekretarz nadzorujący i organizujący sprawy administracyjne.

 

W urzędzie potrzebna jest świeża krew oraz młode pokolenie. A młodzież w gminie Kościelec jest bardzo ambitna. Urząd trzeba „przewietrzyć”. Jednak nie oznacza to żadnej „czystki”. Do spraw związanych z zatrudnieniem będę podchodził bardzo racjonalnie. Nie zwolnię nikogo tylko dlatego, że zatrudnił go poprzedni wójt. Decydować będzie tylko jedno kryterium: merytoryczne kompetencje. Czas rodzinnych, towarzyskich, czy klientelistycznych protekcji skończy się bezpowrotnie. Urząd Gminy to nie jest prywatny folwark, żeby w nim całe rodziny pracowały.

 

Wielu prezydentów, burmistrzów, wójtów, szefów samorządu mówi dziś o budowie mostów, dróg, budynków użyteczności publicznej. To oczywiście wszystko ważne, jednak istotniejszą i ważniejszą rzeczą jest coś innego. Współcześnie o sukcesie w wielu dziedzinach, zaś w samorządzie zwłaszcza, decyduje kapitał społeczny, a więc to ile dana wspólnota posiada energii oddolnej. A kapitał społeczny, to nic innego tylko trzy elementy: po pierwsze – zaufanie; po drugie – relacje; wreszcie – po trzecie – wartości. Żeby osiągnąć sukces, Kościelec musi być wspólnotą, musimy się lubić, ufać sobie, i szanować się nawzajem.

KLIKNIJ POD SPODEM NA OBRAZ, BY OBEJRZEĆ WYWIAD TELEWIZYJNY Z ROMANEM MAŃKĄ:

******************************************************************************

 

Pana start w wyborach samorządowych i ubieganie się o funkcję wójta gminy Kościelec odbierane jest jako wielka niespodzianka. Dlaczego zdecydował się Pan kandydować przeciwko Dariuszowi Ostrowskiemu?

Na to pytanie można odpowiedzieć innym pytaniem: co jest istotą demokracji? Istotą demokracji jest wybór, spór, debata programowa. Aby istniała demokracja musi również istnieć wybór. Obywatele muszą mieć zapewnioną alternatywę. Sytuacje bezalternatywne są najgorsze z możliwych.

 

Dlaczego?

Mogę odpowiedzieć metaforą, na którą często powołują się trenerzy piłkarscy. Najgorsza sytuacja dla drużyny to taka, kiedy na danej pozycji do dyspozycji jest tylko jeden zawodnik. Jednak w głębszym sensie i na dłuższą metę, to również najgorsza sytuacja dla tego zawodnika, który nie mając żadnej alternatywy, nie mając konkurencji, obniża (a nie podwyższa) swoje umiejętności. Monopole są zawsze szkodliwe tak w sporcie, jak i w polityce, zaś konkurencja mobilizuje. Znany brytyjski filozof, socjolog i politolog, John Stuart Mill, pisał o demokracji która może się stać zagrożeniem sama dla siebie, gdy układ polityczny zostanie zmonopolizowany przez jedną orientację polityczną albo przez określone grupy interesów. On to nazywał dyktaturą większości.

 

Uważa Pan, że w Kościelcu mamy do czynienia z taką sytuacją?

W wielu samorządach, ale w Kościelcu również. Obecnie w przeważającej liczbie samorządów mamy do czynienia z patologicznym stanem, który w politologii określany jest mianem kratokracji. Polega to na tym, iż władza zamiast dążyć do zapewnienia mieszańcom dobra wspólnego koncentruje się na realizacji własnych interesów. Grupy rodzinne bądź towarzyskie wręcz kolonizują określone instytucje samorządu, jak i życia wspólnotowego. Proces ten opisał już dawno niemiecki socjolog Robert Michels w pracy pt. Żelazne prawo oligarchii. Ukazuje ona drogę jaka dzieli demokratycznie wybraną władzę do oligarchii. Czyli dzieje się mniej więcej tak: ludzie oddelegowani wedle demokratycznych procedur do reprezentowania obywateli instrumentalizują cały system i zabiegają przede wszystkim o własne interesy.

 

Ludzie na to pozwalają?

Kratokracja polega na skróceniu określonym grupom interesu dystansu do przestrzeni władzy, a zatem, przepraszam za kolokwializm, do tzw. koryta. Nie dość, że władza kosztem innych członków danej społeczności oraz dobra wspólnego realizuje własne interesy, to jeszcze dopuszcza ludzi oraz całe środowiska, które jej sprzyjają, do przestrzeni władzy. Cytując prof. Andrzeja Zybertowicza, można powiedzieć, że wytwarza się coś w rodzaju „pola grawitacyjnego”. Liczba klientelistycznych beneficjentów danej władzy jest tak duża, że trudno wygrać z nią w wyborach, nawet gdy mają one pozornie demokratyczny przebieg. Jednak wówczas demokracja staje się fasadą.

 

Dlaczego tak się dzieje?

Musieli byśmy wejść w zagadnienie sieci klientelistycznych. Ma ona dwie fundamentalne cechy: po pierwsze strukturalną (ilościową), czyli sama w sobie reprezentuje określoną liczebność, do wygrania wyborów jeszcze niewystarczającą, ale stanowiącą pewną bazę; po drugie, kulturową, a więc zdolność opiniotwórczą, zdolność do wytwarzania narracji opiniotwórczych.

W samorządach tryb pierwszy stanowi lokalna administracja i urzędnicy, a także lokalne i powiązane klientelistycznie z władzą grupy interesów (np. firmy które wygrywają przetargi).

Tryb drugi, to wszyscy ci którzy mają posłuch w swoich środowiskach: radni, sołtysi, księża, wpływowe osoby, itp.

Wytwarza się sytuacja w ramach której zły lub mierny wójt może być przedstawiany – właśnie przez tę lokalną sieć klientelistyczną, przez te skoligacone z nim grupy interesów, jako wójt dobry. Ale jest jeszcze inne zagrożenie.

 

Jakie?

Ono się generalnie wiąże z tym o czym pisał francuski filozof i socjolog Michel Foucault, zaś co ostatnio bardzo mocno podnosi bułgarski politolog i filozof polityki o proweniencji liberalnej, Iwan Krystew. Wiąże się to z przejrzystością. Demokracja wpadła w pułapkę przejrzystości. Foucault pisał o ciemnym lochu istniejącym w średniowieczu oraz jasnej celi czasów nowożytnych. Lecz więzienny opis był tylko metaforą ilustrującą współczesną rzeczywistość społeczno-polityczną. Więzienne continuum zostało rozciągnięte na całe społeczeństwo.

 

Co to oznacza? Może Pan bardziej konkretniej?

Wprowadzenie bezpośrednich wyborach w samorządach zwiększyło przejrzystość. To zaś nastawia rządzących na populizm, najbardziej groźny, gdyż realizowany nie tylko na poziomie zapowiedzi czy haseł, ale również na poziomie czynów. Robi się tylko to co jest popularne, co przynosi poklask, co podoba się obywatelom. Niestety to nie zawsze jest dobre z punktu widzenia odpowiedzialnego, pragmatycznego rządzenia. Wiele przedsięwzięć wykonywanych jest efektownie, jednak nie efektywnie.

Widać to ewidentnie, gdy się popatrzy na raporty instytucji zajmujących się monitorowaniem gospodarki czy życia społeczno-gospodarczego. Wynika z nich, iż na rok przed wyborami, inwestycje w samorządach rosną o 100 proc. To oznacza, iż władza planuje i robi je pod publiczkę, aby uzyskać poklask, spodobać się wyborcom. Jednak są to bardzo często źle przygotowane projekty inwestycyjne, robione w szybkim, ekspresowym tempie, a zatem źle przygotowane i wykonywane niestarannie. W miarę ich realizacji rosną koszty. Mamy przykład z pierwszej ręki: w Kościelcu trzeba było ostatnio zwiększyć koszty wykonania jednej z inwestycji aż o 400 tys. zł.

Czyli z tego co Pan mówi wynika, że władza samorządowa przygotowuje coś w rodzaju budżetów wyborczych?

Często nadwyżki budżetowe przemycane są z roku na rok, aby w bezpośrednim okresie przedwyborczym dać kumulację inwestycyjną. Oprócz ekonomicznych konsekwencji rodzi to również niestety negatywne skutki w zakresie degenerowania demokracji. Później z takim wójtem wyposażonym w instrumenty finansowe, żaden z innych kandydatów nie jest w stanie wygrać. Tyle tylko, że te środki budżetowe są wydawane źle, bo na szybkie inwestycje zaplanowane przed wyborami, aby zrobić na wyborcach wrażenie. To jest właśnie ten populizm. Dobry wójt ta taki, który przez wszystkie lata swojej kadencji realizuje projekty inwestycyjne mniej więcej z takim samym natężeniem i nie wykonuje ich w pośpiechu. Rządzić trzeba odpowiedzialnie i orientować się na dłuższą perspektywę; nie tylko na aktualnych mieszkańców (choć są oni niesamowicie ważni), ale również na przyszłe pokolenia.

 

A czy w gminie Kościelec istnieje kratokracja?

W mojej ocenie tak. Uważam iż stworzył się tam układ klientelistyczny. Nie po raz pierwszy zresztą, bo podobna sytuacja była również za czasów Antoniego Dominika i Anny Strapagiel. Ale wójt Ostrowski wpadł w te same koleiny. To co się od wielu lat dzieje w gminie Kościelec można określić jednym słowem, które za czasów Borysa Jelcyna było używane w Rosji: „familia”. Różne instytucje i struktury samorządowe zostały opanowane przez rodziny. Układy rodzinne potworzyły się w samym urzędzie, ale również w podległych mu jednostkach: np. w szkołach. Takiej sytuacji być nie może! Uczciwie trzeba powiedzieć, iż wójt Ostrowski w jakimś sensie ją zastał, jednak niewiele zrobił, aby coś zmienić. Mam nawet wrażenie, że panujący stan pogłębił.

 

Mógłby Pan to zilustrować konkretnymi przykładami?

Zaraz po wyborach w 2010 roku, w urzędzie gminy na stanowisku zastępcy wójta został zatrudniony syn lokalnego działacza Polskiego Stronnictwa Ludowego, a jednocześnie kolegi partyjnego wójta Ostrowskiego. Na inne kluczowe stanowisko powołano człowieka, który był w przeszłości karany za przestępstwo urzędnicze, kara jednak już się zatarła, a w trakcie wyborów w 2010 roku, był jedną z głównych figur prowadzących Dariuszowi Ostrowskiemu kampanię. Tymczasem jeden i drugi zostali niezbyt dobrze zweryfikowani przez wolny rynek. Do tego powołanie na stanowisko zastępcy wójta Sylwestra Chęcińskiego budzi poważne wątpliwości prawne – niektóre osoby twierdzą, iż w chwili powołania nie miał wymaganego stażu na stanowisku w administracji. Nie wiem jak to ostatecznie było, nie będę w ten aspekt prawny głębiej wnikał, odkładam to na bok. W każdym razie, faktem jest, iż wolny rynek obydwu Panów nie do końca dobrze zweryfikował, nie wykonywali wcześniej ambitnych, prestiżowych, intratnych zawodów. Uważam, iż w gminie Kościelec mieszka dużo więcej zdolnych, utalentowanych, wykształtowanych ludzi niż Sylwek Chęciński czy Krzysztof Nawrocki.

Druga sprawa to przetargi. Wiele inwestycji na terenie gminy Kościelec realizuje syn powiatowego lidera PSL, Konrad Marek. Zawsze zastanawiam się co powoduje, że w niektórych samorządach określone przedsięwzięcia są wykonywane prze te same firmy.

 

Zarzuca Pan zastępcy wójta i sekretarzowi, iż znaleźli zatrudnienie w urzędzie gminy, ale przecież Pan również otrzymał pracę po zwycięstwie Anny Strapagiel?

Dobrze, że ta kwestia została poruszona. Zapytajcie Anny Strapagiel oraz innych osób stanowiących wówczas jej najbliższe otoczenie. Ja o pracę nie prosiłem! Nie skomlałem, aby zostać przyjęty do urzędu. Zatrudniono mnie na pół etatu za minimalną krajową pensję. Nie poszedłem tam dla pieniędzy, tylko żeby zrobić coś dla mieszkańców, i uważam, że wiele pozytywnych projektów udało mi się zrealizować. Niestety część z nich, jak np. „Impreza dla wszystkich pokoleń”, została przez obecnego wójta zupełnie zaniechana, inne – takie jak turniej piłkarski, mocno straciły na jakości.

Moja współpraca z Anną Strapagiel była trudna. Nie chciałem się na wszystko zgadzać. Miałem własne zdanie. Najlepiej świadczy o tym okoliczność, że zwolniła mnie z pracy, a później przywrócił mnie sąd. Taki jestem. Mogę wysłuchać dobrych rad, ale nie pozwolę sobie ingerować. Nie wiem czy obecnych współpracowników Dariusza Ostrowskiego stać byłoby na tak stanowczą, wyrazistą postawę. Chyba nie.

 

A jaki wpływ Anna Strapagiel będzie miała, w przypadku gdyby został Pan wybrany wójtem?

Żadnego. Czyli taki sam jak każdy inny mieszkaniec gminy Kościelec. Zbyt dużo czasu poświęciłem w ostatnich latach filozofii polityki oraz socjologii polityki, aby nie wiedzieć od której strony psuje się demokracja i życie publiczne, zwłaszcza w samorządach.

 

Od której?

Nieżyjący już amerykański socjolog, Charles Mills, w książce pt, Elita władzy, opisuje sytuację, w której demokracja ulega degeneracji. Coraz bowiem częściej prawdziwa władza oddziela się od demokratycznego wyboru. Prawdziwą władzę sprawuję nie ci którzy zostali wybrani lecz ci, którzy posiadają wpływy, realizowane często w trybie zakulisowym.

Mills pisze wprost o triumwiracie: polityków, wojskowych, biznesu. W samorządzie ma to również swoje przełożenia, tylko trzeba to dobrze rozumieć i umiejętnie stosować analogię. Bo w samorządach też są różnego rodzaju układy w postaci: wójtów, radnych, przedsiębiorców wygrywających przetargi, członków straży, czy policjantów. Nierzadko dochodzą do tego również zorganizowane struktury gangsterskie, co miało miejsce, gdy byłem dziennikarzem „Przeglądu Kolskiego”.

Inny politolog, John Kane, mówi o końcu demokracji liberalnej, która wyczerpała swą formułę.

Dlatego jeżeli wygram wybory samorządowe w gminie Kościelec, będzie to koniec panowania rodzin w strukturach samorządowych i koniec dyktowania warunków gry przez rozmaite pozakulisowe układy. Zdecydowałem się iść po władzę żeby przerwać/przeciąć ten swoisty „kościelecki węzeł gordyjski” niczym Aleksander Macedoński. Chcę aby w gminie Kościelec było więcej demokracji i więcej przestrzeni aktywności obywatelskiej dla ludzi.

 

Zapowiedział Pan likwidację funkcji zastępcy wójta?

Jest to cześć głębszej i jak mi się wydaje, dobrze przemyślanej reformy struktur urzędu gminy. Będzie ona polegała na kilku krokach. Po pierwsze, odbiurokratyzowaniu funkcji samego wójta. Dziś wójt jest przywiązany to „stołka”, zajmuje się różnymi błahymi sprawami, podpisuje setki, o ile tysiące, różnych dokumentów. Mam zupełnie inną wizję funkcji wójta. Wójt nie powinien zajmować się drobiazgami, tylko skoncentrować na definiowaniu celów strategicznych, na strategicznym myśleniu, reprezentowaniu gminy na zewnątrz, nawiązywaniu pozytywnych kontaktów, relacji, a przede wszystkim pozyskiwaniu środków finansowych z zewnątrz. Żeby to się mogło udać wójt i zarazem gmina musi mieć jedną podstawową rzecz: kapitał rozpoznawalności. Czyli to co w biznesie i w świecie korporacyjnym nazywa się marką, brandem. Inaczej mówiąc: gmina Kościelec musi być atrakcyjnym produktem. Tylko wtedy przyjdą do nas wielkie pieniądze oraz biznes. Nie stanie się to jednak w sytuacji gdy nikt nas nie zna i nic nie wie o naszym istnieniu.

Odpowiadając na pytanie, stawiam na koncepcję wójta mobilnego, reprezentatywnego, kreatywnego, komunikatywnego; właściwie bardziej menedżera czy cougha niż wójta w dotychczasowy, tradycyjnym rozumieniu. Wójt zajmujący się drobiazgami i zaglądający pracownikom w komputer zza ucha, to już anachronizm, który nie jest nikomu potrzebny.

Natomiast funkcję zastępcy wójta trzeba zlikwidować, bo jest niepotrzebna. Potwierdzają to przykłady z sąsiednich gmin leżących w powiecie kolskim. Jednostki samorządowe radzą sobie doskonale bez zastępcy wójta. W samej gminie Kościelec również nie zawsze to stanowisko istniało. Zawsze żartuję, iż zastępcy wójta nie ma nawet w komediowym serialu „Ranczo”, w słynnych Wilkowyjach. Pojawia się tam tyko fragmentarycznie, gdy trzeba stworzyć stanowisko dla kolegi lub koleżanki. U mnie zaś kolesiostwa i nepotyzmu nie będzie.

Likwidacja stanowiska zastępcy wójta jest rozwiązaniem racjonalnym, zarówno z organizacyjnego jak i finansowego powodu. W okresie ośmiu lat, czyli dwóch kadencji, gdybyśmy te pieniądze „wrzucili” np. w stypendia dla najzdolniejszych dzieci z mniej zamożnych rodzin, to moglibyśmy rocznie ufundować około 15 stypendiów, zaś na przestrzeni ośmiu lat, około 120, pod warunkiem, że każdego roku stypendia stratowałyby od nowa.

Kto w takim razie będzie zastępował wójta, gdy wyjedzie np. w delegację albo na jakimś ważne spotkanie?

W mojej koncepcji struktury urzędu gminy oraz schematu organizacyjnego, szefem lokalnej administracji samorządowej będzie sekretarz. To on zajmie się bieżącą pracą administracji i nadzorem nad pracownikami, realizowaniem poczynań wykonawczych. Wg mojej wizji funkcja wójta ma być mobilna, reprezentatywna, aktywna, i tylko w generalnych sprawach wykonawcza; natomiast funkcja sekretarza skupiona na bieżących zadaniach organizacyjnych oraz wykonawczych, mocno wzmocniona wobec stanu obecnego.

Wójt ma być przywódcą, liderem; zaś sekretarz sprawnym, skutecznym wykonawcą oraz osobą nadzorującą urzędników. To jest bardzo czytelny, przejrzysty podział kompetencji. Zorientowany na zadaniach strategicznych i na wizji wójt/menadżer/cough, a z drugiej strony sekretarz nadzorujący i organizujący sprawy administracyjne.

W realizacji tych obowiązków sekretarza będą wspierać jeszcze dwie funkcje: koordynator ds. dyscypliny pracowników, rozliczający konkretne osoby z wykonywanej pracy oraz główny audytor badający celowość wydatków finansowych.

Wójt powinien rządzić, wyznaczać strategiczne cele, a nie zajmować się drobiazgami i tracić czas na administrowanie. Dlatego wiele biurokratycznych zadań sceduję na sekretarza oraz kierowników poszczególnych referatów. Znam analizy z zakresu biurokracji wybitnych socjologów Maxa Webera czy Roberta Mertona, wiem jak powinno to funkcjonować. Za mną naprawdę stoi realna wiedza, oprócz tego determinacja i stanowczość w działaniu.

 

A czy obecny sekretarz, Marek Nawrocki, pozostanie na stanowisku?

Nie.

 

Dlaczego?

W urzędzie potrzebna jest świeża krew oraz młode pokolenie. A młodzież w gminie Kościelec jest bardzo ambitna. Urząd trzeba „przewietrzyć”. Jednak nie oznacza to żadnej „czystki”. Do spraw związanych z zatrudnieniem będę podchodził bardzo racjonalnie. Nie zwolnię nikogo tylko dlatego, że zatrudnił go poprzedni wójt. Decydować będzie tylko jedno kryterium: merytoryczne kompetencje. Czas rodzinnych, towarzyskich, czy klientelistycznych protekcji skończy się bezpowrotnie. Urząd Gminy to nie jest prywatny folwark żeby w nim całe rodziny pracowały. Ale ci którzy są silni merytorycznie, dobrze wykonują swoje obowiązki, ambitnie, starannie pracują, nie mają się czego obawiać; ci zaś którzy oferują słabą jakość pracy, będą musieli odejść. Co do obecnego sekretarza, to po pierwsze: na kluczowych stanowiskach, takich jak szef gabinetu wójta, sekretarz, skarbnik, czy kierownicy poszczególnych referatów wprowadzę ludzi, co do których kompetencji mam zaufanie; powtarzam – istotne stanie się tylko jedno kryterium merytoryczne: kompetencje i jakość świadczonej pracy; po drugie do obecnego sekretarza mam zastrzeżenia jeszcze z czasów, gdy pełnił funkcję naczelnika Straży Miejskiej w Kole, ale nie chcę robić tu publicznych, szczegółowych rozliczeń.

 

Do urzędu przyjdą nowi ludzie?

W ograniczonym zakresie. Może co najwyżej dwie, trzy osoby. Raczej zracjonalizujemy strukturę administracyjną urzędu w taki sposób, aby była bardziej nowoczesna, mobilna, optymalna, operatywna, i przejrzysta,niż będziemy ją rozbudowywać. Zostanie nadany nowy schemat organizacyjny i powołam nowe referaty: Promocji i Rozwoju (PiR), Budżetu Gminy i Gospodarki Finansowej (BGiGF), Edukacji i Kultury (EiK), Kultury Ekologicznej, Wsi i Rolnictwa (KEWiR), a także Sportu i Turystyki (SiT).

W większości te wydziały powstaną na bazie obecnych pracowników. Referat Promocji i Rozwoju będzie miał charakter międzywydziałowy, wielofunkcyjny, i interdyscyplinarny. Jego głównym zadaniem stanie się intensywne wykuwanie strategii rozwoju gminy, stworzenie swoistej „kuźni strategicznej”, budowanie marki oraz rozpoznawalności gminy Kościelec w skali europejskiej i ogólnokrajowej, a przede wszystkim, kreowanie dynamicznego rozwoju oraz mobilności i pozyskiwanie pieniędzy z funduszy europejskich.

Przy tworzeniu polityki zatrudnienia skończymy z praktyką, która ma miejsce w wielu samorządach, iż rozstrzygnięcia w konkursach organizowanych przy naborze na stanowiska urzędnicze znane są na długo przed ogłoszeniem konkretnych konkursów. Tak na pewno nie będzie! Konkursy staną się transparentne, zostaną w dużo większym stopniu upublicznione, zaś o wyborze kandydata na pracownika zdecyduje tylko jedno kryterium: merytoryczne kompetencje. Okres mojej pracy w urzędzie będzie oznaczać merytokrację. Kadry muszą być silne!

Kluczowy i strategiczny stanie się Referat Promocji i Rozwoju, złożony z przedstawicieli wszystkich pozostałych referatów, a więc międzywydziałowy, nastawiony na myślenie strategiczne oraz dynamiczny rozwój gminy. Referat Promocji i Rozwoju ma być siłą napędową rozwoju gminy, jej mózgiem, kierownictwem strategicznym. Reszta referatów to w moim zamyśle struktury małe, złożone z 3 lub 4 pracowników

Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej i Urząd Stanu Cywilnego zgodnie z wymogami prawa samorządowego pozostaną utrzymane w strukturze gminy. Nad spółką komunalną się zastanowię.

 

Czy obecnie gmina Kościelec nie posiada wspomnianego przez Pana kapitału rozpoznawalności?

Nie muszę tego mocno udowadniać. Wystarczy wejść w Internet, aby się o tym przekonać. Dariusz Ostrowski zmarnował osiem lat. W Internecie właściwie, w atrakcyjnym, zadowalającym, efektownym formacie nie istniejemy. Oczywiście otwierają się jakieś strony, ale niestety nie wygląda to efektownie. Lansowana jest nazwa „nowoczesna gmina”, a wszystko wygląda jak starodawna gmina. Nasz samorząd nie jest mobilny, ani wirtualnie, ani realnie, ani społecznie. Tymczasem Internet to musi być współcześnie ta przestrzeń, w której każda myśląca o dynamicznym rozwoju gmina powinna być obecna. Inaczej trudno jest o dobre kontakty, pieniądze, czy dynamiczny rozwój.

Zawsze powtarzam: czas papieru już się skończył! Mam wrażenie, że wójt Ostrowski nie rozumie czym jest promocja. Wydaje papierową gazetkę adresowaną tylko dla mieszkańców gminy, tymczasem nam potrzebny jest przekaz medialny kierowany na zewnątrz.

Rozróżnijmy dwie rzeczy, które znane są specjalistą z dziedziny marketingu: promocją jest jedynie to co adresujemy na zewnątrz, zaś coś co posiada destynację wewnętrzną, a więc kierowane jest do wnętrza danej wspólnoty czy jednostki, to nie promocja, to propaganda.

 

Jednak przekaz wewnętrzny też jest ważny?

On jest ważny w kontekście budowania podmiotowego, mobilnego, obywatelskiego społeczeństwa. Ale nie może służyć jedynie chwaleniu się sukcesami wójta, tylko zaprzęganiu ludzi do konkretnych zadań. Ma to związek z bardzo istotną rzeczą, którą jest tworzenie kapitału społecznego, niezmiernie ważnego dla życia oraz działania wspólnot samorządowych. Kapitał społeczny powstaje mimochodem przy realizacji zadań. Wówczas budują się relacje, powstaje zaufanie i tworzą się wspólne wartości. Na takim fundamencie powstała Unia Europejska.

Wielu myślicieli społecznych czy socjologów, takich jak choćby Robert Putnam, francuski antropolog symboliczny Pierre Bourdieu, czy kubański socjolog, AlejandroPortes, uważa budowanie kapitału społecznego za zjawisko kluczowe i pierwszorzędne dla przyszłości społeczności lokalnych. Istnieją miarodajne badania, które pokazują, iż właśnie kapitał społeczny – a więc wzajemne relacje i zaufanie, wspólne wartości jest najlotniejszym zasobem. Wspólnoty które posiadają gorszą kompozycję obiektywnych uwarunkowań ekonomicznych, a wyższy poziom kapitału społecznego, wygrywają w rywalizacji i osiągają wielkie sukcesy. Bycie konkurencyjnym to nie tylko sprawność organizacyjna czy biznesowa, to nie tylko pieniądze, ale przede wszystkim sprawność i jakość kulturowa.

Z kapitałem społeczny wiąże się bardzo interesujące zjawisko, które jest często niezauważane. Otóż on nie zużywa się w działaniu. Jego przybywa w miarę działania. Jest to jedyny z kapitałów, który ma taką cechę.

Druga ważna rzecz przy projektowaniu dynamicznego rozwoju, to oprócz tworzenia kapitału społecznego, aktywizowaniu ludzi, mobilizowaniu społeczeństwa, świadomość świata w jakim żyjemy. Zawsze trzeba wiedzieć, jakie są uwarunkowania i nasze otoczenie. A żyjemy w świecie, w którym nieustannie globalność spotyka się z lokalnością, w którym inne lokalności przenikają do naszej lokalności i razem się mieszają. Często powtarzam: w dobie Internetu, wielokanałowych telewizji satelitarnych, nie ma już lokalnych stacji radiowych czy telewizji, gdyż wszystko zawiera w sobie potencjał globalności. Gmina Kościelec również, jak wiele innych samorządów, taki zasób posiada. Trzeba go tylko umiejętnie wykorzystać. Mamy wielkie atuty: niesamowicie zdolną młodzież, wysoki kapitał intelektualny, renomowane, wyspecjalizowane ośrodki oświatowe. To wszystko nas do tego predestynuje i daje przewagi konkurencyjne nad innymi samorządami.

 

Premier Morawiecki mówi o PKS-ach, które przestały jeździć? 

Morawiecki mówi chyba w sposób metaforyczny o czymś głębszym. O upadku przestrzeni lokalnej. Epoka postindustrialna zniszczyła to co tworzyło kiedyś nasz lokalny świat. A więc relacje, tradycje, wartości, swojskość,ludową kulturę. Jest coraz mniej miejsc, w których moglibyśmy się spotykać. Spośród opisów globalizacji, które znam, chyba w najbardziej przekonujący sposób trafia do mnie, to co głosi francuski antropolog i socjolog, MarcAugé: w dzisiejszym świecie nie ma już miejsc antropologicznych w tradycyjnym rozumieniu, na skutek procesów cyfryzacji, miniaturyzacji, a ostatecznie globalizacji, uległy one rozpadowi. Widać to szczególnie ewidentnie, gdy młodzi ludzie siedzący przy stole np. w kościeleckiej „Romantice” albo w Dobrowie przed sklepem, klikają coś na smartfonach. Są fizycznie w tym miejscu, ale duchowo podróżują gdzie indziej, może nawet tysiące kilometrów dalej. Niestety to rozbija wspólnotę. Wyzwaniem dla nowoczesnych samorządów, a do takiego chce aspirować Kościelec, jest je – te miejsca antropologiczne – odbudować. – „Rzeczy dzieją się tak jak się dzieją, gdyż wiele rzeczy dzieje się naraz”– mówił prawie już 9 lat temu, w rozmowie ze mną w Akademii Leona Koźmińskiego, autor kultowej książki „Wędrujący świat” i były wicepremier – minister finansów, prof. Grzegorz Kołodko.

Z drugiej strony, wielki znawca globalizacji, Arjun Appadurai, pisze o procesie kreolizacji, czyli wielkim wymieszaniu i przenikaniu wymiarów świata globalnego oraz lokalnego. Jeżeli gmina Kościelec chce coś osiągnąć musi umieć w tym wymieszaniu się odnaleźć, chronić i pielęgnować swoją strefę lokalną, ale iść również odważnie naprzód, w stronę świat globalnego. Musimy być otwarci na Polskę, na Europę, i na globalny świat.

Odbudowa lokalnych przestrzeni oraz miejsc antropologicznych, to jedno z najdonioślejszych wyzwań przed jakimi stoją dziś samorządy, w tym również Kościelec.

 

Co różni pretendenta na wójta Romana Mańkę od wójta Dariusza Ostrowskiego?

Myślę, że kilka rzeczy. Jedną z nich jest na pewno rozpoznawalność, a to ma duże znaczenie dla gminy, jak dany wójt jest rozpoznawalny. Wystarczy nazwiska Ostrowskiego i moje „wyklikać” w Googlach, w Internecie, aby się o tym przekonać. Zanim ktoś znajdujący się na szczytach danej władzy w Polsce lub hierarchii biznesowej spotka się z konkretnym wójtem, najpierw sprawdzi jego rozpoznawalność, bo rozpoznawalność to wielki kapitał, który może również w pozytywny sposób zaprocentować dla naszego samorządu.

Jednak najważniejsze i kluczowe wydaje mi się nastawienie, czyli aspekt mentalny. Ja zawsze orientuję się na wielkie cele, na ambitne projekty, na spektakularność, dynamikę oraz aktywność w działaniu; on zaś chyba tylko na cele minimalne, na przeciętność, na średni poziom. Dlatego w mojej ocenie Ostrowskiemu nie przeszkadza marazm, stagnacja, brak impetu. Zadawała się średnim miejscem w hierarchii powiatu kolskiego. Mi zaś marzy się wielka gmina Kościelec. Często powtarzam myśląc o naszym samorządzie, kiedy rozmawiam z moim przyjaciółmi, kolegami, czy znajomymi z terenu naszego samorządu: Kościelec musi być wielki!!!

 

Ale zwolennicy Ostrowskiego zarzucają Panu brak wykształcenia?

Trenerzy piłkarscy powiadają w takich sytuacjach zawsze tak: „trawa wszystko zweryfikuje”…; „boisko wszystko zweryfikuje”… Nie jest ważne ile piłkarz wart jest przed meczem i w jakim gra klubie, tylko co pokaże, gdy wejdzie na boisko. A po każdym nawet najbardziej fenomenalnie zagranym meczu, umiejętności należy potwierdzić. Nic nie jest dane raz na zawsze.

Różnica między mną a Ostrowskim polega na tym, że mnie zweryfikował wolny rynek, on zaś i jego współpracownicy cały czas poruszali się kanałami związanymi z administrują samorządową albo instytucjami oświatowymi, a więc czymś gdzie nie do końca stosuje się zasady wolnego rynku i agresywnej konkurencji. Ja sprawdziłem się w świecie korporacji, w Warszawie, on nawet w jednoznaczny dla wszystkich sposób nie sprawdził się w Kościelcu. Mówiąc najdelikatniej, jego osiągnięcia nie dla wszystkich są oczywiste.

Jednak te zarzuty pod moim adresem wynikają z czego innego: z nierozumienia czym jest wyższe wykształcenie. Wykształcenie to nie suchy, jałowy dyplom, lecz wiedza, i to jeszcze najlepiej interdyscyplinarna. Niestety, w Polsce na przestrzeni ostatnich 30 lat zdewaluowano pojęcie wyższego wykształcenia, poprzez rozszerzenie dostępu do wyższych uczelni. Znany polski filozof, przedstawicie filozofii racjonalnej, prof. Bogusław Wolniewicz, mówił na opisanie tej sytuacji tak: „W tysiącach (w domyśle: pseudo) Janko Muzykantów zaginie prawdziwy Janko Muzykant”…. Amerykański socjolog George Ritzer, w książce pt. Makdonaldyzacja społeczeństwa wspomina również o makdonaldyzacji wyższych uczelni, czyli produkowaniu absolwentów hurtowo, rutynizacji i ustandaryzowaniu poziomu. To jest bardzo niebezpieczny proces, gdyż egalitaryzacja wyższego wykształcenia powoduje, iż na polskie uczelnie wybierają się jedynie przedstawiciele biedniejszych warstw społecznych, zaś dzieci najbogatszych grup świadomie wyjeżdżają na studia zagraniczne. A więc, tak jak nierzadko w dziedzinie mody, poprzez upowszechnienie, dokonuje się stygmatyzacji, aby zakreślić granicę, dystans i w ślad za tym dokonać ekskluzji określonych grup społecznych, czyli notabene ich wykluczenia albo zdeprecjonowania. Podobna sytuacja ma obecnie również miejsce w szkolnictwie podstawowym.

Dyplom wyższej uczelni nie poparty realną wiedzą i prawdziwymi kompetencjami prowadzi do groteski. Jeżeli jednak Dariusz Ostrowski uważa, że jest lepiej ode mnie wykształcony, zweryfikujmy to proszę, spotkajmy się „na solo”, w uczciwej, bardzo merytorycznej, telewizyjnej lub radiowej debacie. Wtedy dyskusja, wymiana poglądów wszystko zweryfikuje, zobaczymy kto posiada lepsze argumenty i reprezentuje wyższy poziom przygotowania. Jestem na to otwarty i gotowy.

Ja akurat całe przez życie, na zasadzie pasji i hobby, a w ostatnich latach również profesjonalnej pracy eksperckiej, zajmowałem się naukami społecznymi (humanistycznymi), dziś czynię to jeszcze bardziej aktywnie, w swoim dorobku mam napisanych pięć książek, w tym trzy, które są kwalifikowane przez renomowane księgarnie jako popularnonaukowe. Na co dzień obracam się wśród doktorów i profesorów, generalnie – ludzi nauki. Nie będę pytał co ma w dorobku Ostrowski, bo myślę, że jako nauczyciel, jako wychowawca młodzieży, jako szachista ma całkiem sporo sukcesów. Lecz wójtem jest przeciętnym. W mojej ocenie nie nadaje się na wójta gminy z olbrzymim potencjałem i ambicjami, takiej jak Kościelec.

Nie odbieram Ostrowskiemu dobrego wykształcenia matematycznego i pedagogicznego, ja posiadam zaś zweryfikowane przez wolny rynek i życie publiczne, również przez działalność ekspercką w ramach think tanków i publikacje w mediach, realne wykształcenie socjologiczne, politologiczne, przede wszystkim jednak filozoficzne. I tak jak Aleksandrowi Kwaśniewskiemu nie są mi potrzebne do tego żadne papierki czy dyplomy. Liczą się realne kompetencje.

 

Zwolennicy wójta Ostrowskiego piszą również na forach internetowych, że gdy zostanie Pan wójtem gminy, to będzie dla gminy Kościelec wstyd?

To ciekawe, bo to akurat z rąk wójta Ostrowskiego otrzymałem wyróżnienie za promocję gminy. Tyle zatem warte są te zarzuty, ci ludzie sami sobie zaprzeczają – słowem i działaniem. A z drugiej strony, proszę zadać sobie pytanie, kto na przestrzeni ostatnich czterech lat w największym stopniu promował gminę Kościelec? Ostrowski mówił mi nie raz, że jest ze mnie dumny. Teraz, gdy słyszę takie zarzuty stawiane w Internecie, gdy obserwuję całą tę kampanię kłamstw oraz obelg pod moim adresem jest mi po prostu przykro. To bardzo boli, przecież czyta to moja rodzina, przyjaciele, koledzy, znajomi – również z Warszawy. Nie chcę mi się wierzyć, aby stal za tym Pan Ostrowski.

 

Proszę powiedzieć, co oznacza pojęcie dobry wójt?

To ktoś tworzący efekt synergii, maksymalnie mobilizujący istniejące zasoby i jeszcze dodający coś od siebie, coś co jest wartością dodaną, a wynika z jego charakteru oraz walorów personalnych. Często w tym punkcie dochodzi do nieporozumień. Wyborcy przypisują określonemu wójtowi czy burmistrzowi sukcesy, które są dla gminy immanentne. Nie wynikają z walorów osobowych czy kapitału intelektualnego wójta, tylko są funkcją struktury gminy i jej obiektywnego potencjału. Gdy np. wójt buduje drogę asfaltową czy przystanek betonowy, ludziom się wydaje, że robi coś nadzwyczajnego, ponadstandardowego, osobliwego, tymczasem są to normalne sprawy wynikające z ustaw samorządowych i należące do jego kompetencji. To jest po prostu standard! Inni wójtowie/burmistrzowie też by to robili. Tak więc często jest tak, że wyborcy w poszczególnych wspólnotach samorządowych oceniają wójta bardzo pozytywnie nie z tytułu jego sukcesów, wydaje im się, że robi on pozytywne rzeczy, tymczasem on rządzi poniżej możliwości strukturalnych albo tylko w minimalnym stopniu mobilizuje istniejące zasoby.

Nie sprawuje więc władzy w trybie optymalnym, jak się mieszkańcom przeważnie wydaje, lecz suboptymalnym, czyli poniżej materialnego, strukturalnego potencjału, który istnieje w gminie.

Do tego dochodzi jeszcze aspekt kulturowy, czyli umiejętność budowania i realizowania wielkich projektów w oparciu o zasoby kapitału kulturowego. Tu potrzebne są szczególne zdolności.

Społeczeństwo lokalne musi mieć wyrazistego lidera, wyposażonego w odpowiednie kompetencje: komunikacyjne, interpersonalne, intelektualne. Mówiąc jeszcze innymi słowy: w coś, co często w politologii nazywa się charyzmą. Max Weber, w typologii panowania i przywództwa, wymieniał właśnie charyzmę jako rodzaj charyzmatycznej, a zatem opartej na cechach osobowych, legitymizacjo władzy.

 

Ostrowski posiada charyzmę?

Odpowiedź na to pytanie pozostawiam mieszkańcom gminy Kościelec.

 

Co oprócz charyzmy decyduje jeszcze o przywództwie?

Cechami, które dają przewagę dobremu przywódcy, dobremu liderowi, są te wynikające z kompozycji kapitału symbolicznego, a więc tej kategorii, o której tak przenikliwie pisał Pierre Bourdieu. Przymioty takie jak potencjał intelektualny, elokwencja, sztuka posługiwania się retoryką, sprawność przemawiania, komunikatywność, responsywność, itp. W historii niewielu polityków te właściwości posiadało. Na pewno mieli je John Fitzgerald Kennedy i Aleksander Kwaśniewski.

Oprócz tego ważne jest jeszcze wizjonerstwo, umiejętność tworzenie wizji oraz myślenia strategicznego i analizy. Pod tym względem znakomity jest Jarosław Kaczyński.

 

A Panu który model polityka najbardziej odpowiada?

Idealnym politykiem byłoby połączenie Aleksandra Kwaśniewskiego z Jarosławem Kaczyńskim. Ale z polityków w ogóle odpowiada mi najbardziej Ronald Reagan, i to on jest moim idolem.

 

Wchodząc trochę w aspekt polityczny, jaką koalicję polityczną chciałby Pan w przyszłości budować w gminie Kościelec?

SLD-PiS, tak aby raz na zawsze odsunąć od władzy PSL, bo to partia z punktu widzenia ogólnych interesów polskiej wsi regresywna. Poza tym, ale to bardziej ogólna, abstrakcyjna diagnoza, w mojej ocenie utrzymuje klientelistyczne struktury i sprawuje władzę w trybie klientelistycznym.

To zaś co łączy SLD i PiS, to propaństwowość, patriotyzm, oraz wrażliwość społeczna. W Polsce potrzebne są wielkie koalicje, tak jak w Niemczech CDU/CSU – SPD.  Skoro nie zaistniała taka na poziomie centralnym czy wojewódzkim, ja spróbuję ją stworzyć w wymiarze gminy Kościelec. Warto pewne sojusze zacząć budować oddolnie.

A w powiecie kolskim?

Również SLD-PiS, w kontrze do PSL-u. Wreszcie trzeba przełamać te podziały i bariery. SLD to już nie są postkomuniści, z nimi naprawdę można rozmawiać i coś fajnego zbudować. A PiS to partia broniąca zwykłych ludzi. Dla lewicy to powinien być naturalny, strategiczny partner.

 

W czym leży Pana przewaga nad wójtem Ostrowskim?

W trzech płaszczyznach. Po pierwsze on już był, właśnie kończy mu się druga kadencja, i gdyby funkcjonowało prawo, które wcześniej PiS chciał wprowadzić od zaraz, ale ostatecznie odłożył w czasie moment jego wejścia w życie, wójt Ostrowski nie mógłby już kandydować. Rzecz w tym, że on jest już trochę, z całym szacunkiem, ale „zgraną kartą”, nie jest tak głodny sukcesu, gdyż nosi na sobie ekwipunek dwóch kadencji, zaś ja zupełnie odwrotnie: jestem głodny sukcesu, jestem świeży i chcę zrobić dla gminy Kościelec dużo więcej.

Po drugie, a to też atut, jestem od wójta Ostrowskiego sporo młodszy. Zaś mentalnie i kulturowo w jeszcze większym stopniu reprezentuję sposób myślenia młodego pokolenia.

Jednak moje największe atuty są chyba w dwóch innych aspektach. W zdolnościach interpersonalnych i komunikatywności. Nie ma się co oszukiwać i udawać, iż ten ostatni czynnik jest niezwykle ważny. To kapitał symboliczny, który będzie przekładał się również na gminę, albowiem wójt musi czymś zwrócić na siebie uwagę. W ten sposób moja osobista rozpoznawalność będzie również rozpoznawalnością gminy Kościelec.

Łatwo przychodzą mi relacje z ludźmi, szybko nawiązuję kontakty; wójt Ostrowski jest introwertyczny, natomiast ja jestem ekstrawertyczny. Czasami nawet za dużo „gadam”. Jednak to mój duży atut, właśnie te zdolności interpersonalne, ta jak to się mówi w środowiskach naukowych, responsywność, komunikatywność, kreatywność retoryczna.

 

Która koncepcja sprawowania funkcji wójta bardziej Panu odpowiada: Anny Strapagiel czy Dariusza Ostrowskiego?

Szczerze? Żadna z tych! Mam swoją. Dobry wójt nie może wszczynać bezproduktywnych, jałowych awantur, po co na próżno wytracać energię, wyładowywać emocje. Ja chcę działać konstruktywnie. Jednak wójt nie może być też „dobrym wujkiem” dla wszystkich, mieszkańcom mówić to co chcą usłyszeć, a w urzędzie tworzyć wśród pracowników, towarzystwo wzajemnej adoracji. Dość już pustych obietnic. Co z tego, że wcześniej nieżyjący już sekretarz Stanisław Murakowski, wójt Antoni Dominiak, czy teraz Dariusz Ostrowski zapraszali ludzi do swojego gabinetu na kawę, częstowali słodkimi ciasteczkami, byli mili, jak nic z tego nie wynikało. Po co ten cały cyrk?! O takich urzędnikach, o takich sekretarzach, wójtach, mówi się: „nie pomogą, nie zaszkodzą”. Ja chcę, tak jak mówi znana lekarska dewiza, nie szkodzić, „primum non nocere” – „po pierwsze nie szkodzić”). Ale ja chcę przede wszystkim pomóc! To jest prawdziwa sztuka rządzenia: pomóc człowiekowi, pomóc jak największej liczbie mieszkańców. Nie obiecywać, a zrobić coś.

Dlatego nie będę się koncentrował na wygłaszaniu przyjemnych dla ucha historyjek, nie chcę zwodzić ludzi. Potrzebne jest rządzenie efektywne, a nie efekciarskie. Stanowcze i zdecydowane.

 

Uważa Pan, że wójt Ostrowski rządzi efekciarsko?

Generalnie dzisiaj samorządy orientują się na efekciarstwo, a więc działają pod publiczkę. To trochę jest tak, że bezpośrednie wybory na wójtów, burmistrzów, prezydentów determinują populizm włodarzy samorządowych. Ja chcę od tego odejść, sprawować władzę asertywnie, pragmatycznie,oraz odpowiedzialnie. Gdybym miał ocenić Ostrowskiego to rządzi on nijako, bardzo przeciętnie, mobilizuje zasoby tylko w stopniu minimalnym.

 

Stwierdził Pan, że w urzędzie nie można tworzyć towarzystwa wzajemnej adoracji. Czy taka sytuacja ma miejsce też w Kościelcu?

Tak mi się wydaje, z tego co podpowiada mi intuicja, panuje tam atmosfera zbyt dużej spolegliwości i demobilizującego luzu. A to nie jest dobre. Wójt i pracownicy po pracy mogą być na ty, zwracać się do siebie po imieniu. Ale w pracy należy kształtować układ relacji profesjonalnych: nie ma zlituj się, nie może być kokieterii oraz taniego komplemenciarstwa, nie powinno znajdować się miejsce na emocje czy sentymenty. Zasadniczo współpraca musi być oparta na zinstytucjonalizowanych kontaktach formalnych. Oczywiście ze strony szefa nie może być też uprzedzeń, że ktoś jest zły, bo zatrudnił go poprzedni wójt, zaś ktoś inny dobry, gdyż został przyjęty do pracy za jego kadencji. Jeżeli chcę się zarządzać administracją, złożonymi zespołami ludzkimi należy nauczyć się jednej podstawowej rzeczy: obiektywizmu oraz równego, uczciwego, sprawiedliwego traktowania wszystkich w zatrudnieniu.

 

Będzie Pan karał pracowników?

Moje podejście w tym aspekcie nie będzie dogmatyczne czy doktrynerskie, lecz pragmatyczne, sytuacyjne. Powtórzę jeszcze raz: o wszystkim zadecydują kryteria merytoryczne. Jeżeli zasłużą to kary będą. Ale z drugiej strony, będę ich również nagradzał; jednak pod jednym kluczowym warunkiem: za dobrą pracę. Nie może być takiej sytuacji, która miała miejsce w urzędzie gminy Kościelec w przeszłości, że prawie wszyscy otrzymywali nagrody. Bardzo rzadko zdarza się tak, że wszyscy dobrze pracują. Nagrody i premie mogą być dla najlepszych, za efekty w pracy, za sukcesy, za wybitne osiągnięcia. Sprawa jest prosta: dajesz poprzez swoją pracę wyższą jakość i przyczyniasz się do sukcesu gminy, a przede wszystkim do dobra mieszkańców, dostajesz nagrodę; pracujesz normalnie, standardowo, otrzymujesz zasadnicze wynagrodzenie; pracujesz źle – „wylatujesz”. To są proste zasady sprawdzone w biznesie. Mogę powiedzieć jedno: będę w stosunku do pracowników wymagający i asertywny. Ale jeżeli przyczynią się do wspólnego dobra mieszkańców, poznają moje ciepłe, dobre oblicze. Sprawa ma się tak, że to mieszkańcy gminy Kościelec wybierają wójta, a nie pracownicy. Tak więc zobowiązania mam przede wszystkim wobec mieszkańców.

 

A czy widzi Pan możliwość kontynuacji czegoś co zainicjował wójt Ostrowski lub Anna Strapagiel?

Zacznę może od tego, że zaraz po ewentualnym wyborze zamierzam zaprosić wszystkich czterech wójtów (Bogdana Jarycha, Antoniego Dominiaka, Annę Strapagiel i Dariusza Ostrowskiego), którzy dotychczas sprawowali tę funkcję w historii gminy Kościelec, jak również wszystkich żyjących przewodniczących rady gminy, do swojego gabinetu na kurtuazyjne, symboliczne spotkanie. Chcę na bazie byłych wójtów oraz przewodniczących rady gminy powołać Społeczny Honorowy Komitet Doradczy (SHKD), coś w rodzaju gminnej Starszyzny. We Włoszech jest taka zasada, iż każdy kto pełnił funkcję prezydenta zostaje dożywotnym senatorem. Myślę, że to dobry obyczaj, który należy implementować również w Kościelcu. Zamierzam bogato korzystać z wiedzy oraz doświadczeń wszystkich byłych wójtów.

Żeby była jasność: moim celem jest zgoda, kompromis, współpraca. Animozje i wojny mnie nie interesują. Nie chcę i nie będę kierował się uprzedzeniami. Nie będę pytał, kto skąd przychodzi, w co wierzy, i gdzie był w przeszłości, ale co chce zrobić dla dobra gminy. Przyświeca mi łacińska sentencja, którą wypowiedział kiedyś w Starożytnym Rzymie Salustiusz: „Concordia res parvaecrescunt, discordia vel maximaedilabuntur” – „Dzięki zgodzie małe rzeczy rosną, przez niezgodę wielkie upadają”.

Wszystko dobre co robili poprzedni wójtowie będzie przeze mnie z radością kontynuowane. Nie można zaniechać czegoś tylko dlatego, że realizował to poprzedni wójt. To oznaczałoby małostkowość, zaściankowość, zakompleksienie. Niestety Pan wójt Ostrowski w niektórych sprawach przekreślał dorobek poprzedników. Za czasów Pani wójt Anna Strapagiel organizowana była „Impreza dla wszystkich pokoleń”. Sam to wydarzenie kulturalno-rozrywkowe wymyśliłem i odpowiadałem za jego organizację. Z roku na rok impreza przyciągała coraz większe rzesze ludzi, stała się bardzo popularna, lubiana, prestiżowa, zaś w ostatnim roku w którym ją organizowałem, 2008, padł rekord frekwencji, Kościelec został zablokowany, do naszej gminy przyjechali ludzie z całego województwa wielkopolskiego i z łódzkiego To była wielka promocja. Wydarzenie odbywało się w długi majowy weekend, gdy ludzie mieli dużo czasu na rozrywkę. Pan Ostrowski przeniósł imprezę na czerwiec, zmieniając dodatkowo jej nazwę. W mojej ocenie popsuł piękne wydarzenie. Skądinąd młodzi piłkarze z Dobrowa, Straszkowa, Kościelca mówią mi, iż turniej piłkarski również nie jest już taki jaki był w przeszłości. Pełną parą powrócę do tego co było dobre i zrobię w zakresie promocji gminy jeszcze dużo więcej. Impreza dla wszystkich pokoleń znów będzie organizowana w maju, tyle tylko że z jeszcze większym rozmachem. Znów przyjedzie do nas całe Koło, cały Konin i największe telewizje w Polsce. Imprezę poprowadzą najlepsi prezenterzy radiowi oraz telewizyjni z mediów ogólnopolskich. Kościelec będzie wielki! Zatrudnimy do tego najprzedniejszych menadżerów artystycznych oraz reżyserów impresariatu. Myślę bardzo poważnie o Konradzie Smudze, z który, organizowałem kiedyś Festyn Europejski w Gnieźnie, a który obecnie jest głównym reżyserem Sylwestra w Zakopanem, jak również innych prestiżowych imprez, takich jak festiwale w Opolu czy Kielcach.

 

A stać będzie Pana mentalnie, aby np. po porażce zadzwonić do wójta Ostrowskiego z gratulacjami? W Stanach Zjednoczonych jest taki obyczaj.

Ja ustanowię nowy, uważam, że jeszcze lepszy: zadzwonię pierwszy nawet jeżeli wygram, podziękuję za rywalizację i zaproszę do współpracy. To jest ten nowy koncyliacyjny standard, który chciałbym ustanowić – współpracy i współdziałania niezależnie od różnic, a także wyznawanych poglądów politycznych. Drzwi urzędu gminy Kościelec będą otwarte przed wszystkimi. Jako człowieka nie oceniam Pana Ostrowskiego źle, ale nie ukrywam, że chcę zrobić dużo więcej od niego. Wznieść się ponad minimalizm i przeciętność. A Ostrowski to z natury minimalista.

 

Zapowiedział Pan, że ma świetny program, jak się on przedstawia?

Składa się z trzech spójnych części, a jego wielkimi atutami są progresywność i nowoczesność. Na początek jednak chciałbym powiedzieć trochę o jego filozofii, o myśli przewodniej, o idei

 

To znaczy?

Wielu prezydentów, burmistrzów, wójtów, szefów samorządu mówi dziś o budowie mostów, dróg, budynków użyteczności publicznej. To oczywiście wszystko ważne, jednak istotniejszą i ważniejszą rzeczą jest coś innego. Współcześnie o sukcesie w wielu dziedzinach, zaś w samorządzie zwłaszcza, decyduje kapitał społeczny, a więc to ile dana wspólnota posiada energii oddolnej.

A kapitał społeczny, to nic innego tylko trzy elementy: po pierwsze – zaufanie; po drugie – relacje; wreszcie – po trzecie – wartości. Żeby osiągnąć sukces, Kościelec musi być wspólnotą, musimy się lubić, ufać sobie, i szanować się nawzajem. I musimy być mocno zakorzenieni, zakotwiczeni kulturowo, w ogóle musimy być mocni kulturowo, bo dziś we współczesnym świecie o powodzeniu, o sukcesie decyduje silna tożsamość i rozpoznawalność. Jeżeli będziemy mieli rozpoznawalność i tożsamość marketingową, wszystkie bramy oraz drzwi w Polsce zostaną się przed nami otwarte.

Ci, którzy będą ze mną działali, muszą mieć świadomość, iż są tylko jedną ze zmian w długiej sztafecie pokoleń. Że przed nimi też ktoś był i po nich również ktoś przyjdzie. Że jest ta głęboka kulturowa, tożsamościowa „kotwica”.

Wzmacniając swój kapitał społeczny osiągniemy jednocześnie kilka dodatkowych efektów: lepszą rozpoznawalność, wyższy poziom mobilności, a także zwiększymy biznesową konkurencyjność. Będziemy po prostu, bardzo atrakcyjni. Stany Zjednoczone są mocarstwem nie tylko dlatego, że posiadają silną armię, ale również dlatego, że są silni kulturowo; mają swoje: Hollywood. My też musimy być silni kulturowo.

A te trzy części programu,  o czym mówią?

Pierwsza to sfera funkcjonalno-strukturalna (instytucjonalna), o niej już wcześniej sporo wspominałem, a zatem odbiurokratyzowanie funkcji wójta, nastawienie jej na nowoczesne przywództwo, czyli na myślenie strategiczne, wyznaczanie kierunków działania, oraz na bardzo dużą mobilność i aktywność. To również likwidacja stanowiska zastępcy wójta, a także inne zmiany strukturalne: reorganizacja, optymalizacja, racjonalizacja – likwidacja starych referatów, a w ich miejsce powołanie nowych, dużo lepiej dopasowanych do wyzwań oraz współczesnych uwarunkowań.

Po drugie, tworzenie strategii, a także kreowanie rozwoju oraz promocji. Powstanie nowy Referat Promocji i Rozwoju złożony z kilku starych wydziałów, który będzie się tym zajmował. Jedną z dziedzin, w której staniemy się prekursorami będzie tworzenie wielogodzinnej telewizji internetowej na youtube. Będzie ona się nazywała „TV Kościelec”, a jej audycje będą przygotowywali w większości młodzi ludzie: z Kościelca, Dobrowa, itp. Dzięki kanałowi youtube gmina Kościelec stanie się słynna w całej Polsce.  Pokażemy w niej ciekawe wydarzenia z życia gminy, nasze sukcesy, imprezy, fajnych ludzi, itd. Zorganizujemy debaty publiczne i poruszymy istotne sprawy samorządowe. Jak mówi się dziś w biznesie, to będzie nasz Know-how i przewaga konkurencyjna nad innymi samorządami. Dzięki telewizji narzucimy bardzo kreatywną retorykę oraz agendę samorządowej debaty publicznej. Wśród polskich samorządów dominowała będzie nasza, kościelecka narracja.

Trzeci wymiar ma charakter kulturowy, symboliczny, to budowanie kapitału społecznego i obywatelskości, mobilności naszego społeczeństwa. Osiągniemy to poprzez pracę z ludźmi i dla ludzi, pracę u podstaw, poprzez tworzenie silniejszych relacji i zaufania. Poprzez budowanie wspólnych wartości.

Jednak główną myślą przewodnią będzie nastawienie gminy na cele maksymalne, na ambitne wyzwania, na tworzenie wartości dodanej.

Znam wielu ludzi w Warszawie, wielu na Śląsku, wielu innych w Koninie, wielu w Kole, ale także w gminie Kościelec, którzy stworzą w Kościelcu taką przestrzeń multimedialną, telewizyjną, że się cała Polska będzie zachwycać.

Ja proponuję tej gminie kilka cech: profesjonalizm, nowoczesność, mobilność, i odważne wyjście w stronę globalności.

 

Tyle tylko czy gminę Kościelec będzie stać na własną telewizję? To pewnie sporo kosztuje?

Wbrew pozorom koszty nie są wielkie. Można osiągnąć to w prosty sposób. Wystarczy na ten cel przeznaczyć jedno, dwa pomieszczenia, pomalować na zielono, kupić na początek dwie, trzy kamery oraz program komputerowy do tworzenia tła, ze dwa, trzy mikro-porty.

Można też posiłkować się zasobami warszawskich internetowych telewizji lub Wielkopolskiej Telewizji Konin, Sławka Papiery. Zaprosimy do naszego projektu również kolskie lokalne media: Kuriera Kolskiego i E-kolo. W dobie Internetu i komunikacji cyfrowej, to żaden problem realizować coś na odległość. To wszystko jest dość łatwe do zrobienia. Ważny jest pomysł. Dzięki Telewizji Kościelec emitującej programy na youtube, osiągniemy wielkie narzędzie promocji, rozwoju, prowadzenia debat publicznych, itp.. Staniemy się interaktywni, multimedialni, niesamowicie atrakcyjni wizerunkowi; kreatywni retorycznie. A to wszystko będzie miało ogromny wpływ na inwestycje, pozyskiwanie funduszy i pieniędzy z zewnątrz. Bo do tego potrzebna jest wizerunkowość, to co w biznesie nazywa się marką, brandem. To elementy kapitału symbolicznego.

 

A drogi, mosty, budynki użyteczności publicznej czy też będzie Pan budował?

Wyjaśnijmy sobie jedno wielkie nieporozumienie. Często mieszkańcy chwalą wójtów czy burmistrzów za to, że budują drogi asfaltowe czy mosty, albo remontują inne budynki, np. szkoły. Tyle tylko, że to jest nic nadzwyczajnego. To ich obowiązek, to normalna rzecz związana z bieżącym zarządzaniem. Wójtowie i burmistrzowie nie budują dróg asfaltowych za swoje pieniądze, tylko za środki, publiczne, obowiązuje ich więc szczególna staranność i dbałość. A czy tak zawsze jest? Przecież znane są w samorządach inwestycje robione na pięć minut przed wyborami i niestarannie, nierzetelnie. To populizm czystej wody, nastawienie się na łatwą popularność.

Nie jest sztuką robić coś bieżącego, rutynowego do czego zobowiązują ustawy, tylko zrobić coś ponadstandardowego, nadzwyczajnego, co stworzy możliwości czy tak zwane „sprężyny” rozwojowe. Rozbudowa infrastruktury materialnej jest ważna, ale jeszcze ważniejsza jest infrastruktura symboliczna oraz społeczna. Dziś wszystkie gry biznesowe czy gospodarcze toczone są w sferze symboli. Dlatego przede wszystkim musimy budować kapitał symboliczny gminy. To będzie najważniejsze: promocja, brant, marka, rozpoznawalność, atrakcyjność kulturowa, bo to może przełożyć się na ogromne sumy pieniędzy pozyskiwane z funduszy europejskich.

I musimy być też aktywni obywatelsko, pozyskiwać społeczną aktywność do wszystkich naszych projektów.

Dzisiaj społeczeństwo lokalne, aby mogło się rozwijać musi mieć lidera/liderów. Ja wiem na czym polega przywództwo i potrafię je narzucić. Tak wiec oczywiście, że będę budował mosty oraz drogi asfaltowe, nie tylko przed wyborami, ale przez całą kadencję i starannie, ale ważniejsze dzisiaj jest jeszcze, aby budować mosty miedzy ludźmi, a więc aby przez zaufanie oraz relacje tworzyć kapitał społeczny.

Powtarzam, ja jako wójt nie będę się zajmował urzędowaniem, administrowaniem, to zadanie dla sekretarza, kierownika urzędu; ja będę się zajmował wyznaczaniem celów strategicznych i mobilnym działaniem. Nie będę drobiazgowy. Moją wielką siłą zawsze było myślenie globalne, synteza, analiza.

 

Z jakich źródeł będą finansowane inwestycje?

Pamiętam jak już prawie osiem lat temu, 21 grudnia 2010 roku przeprowadzałem wywiad z prezydentem Wrocławia Rafałem Dutkiewiczem, później chyba 2 lutego 2011 roku z prezydentem Krakowa prof. Jackiem Majchrowskim, potem jeszcze z ówczesnym prezydentem Poznania, Ryszardem Grobelnym. To są lub byli prezydenci największych polskich miast. Miałem się więc od kogo uczyć.

Oni wszyscy wspominali mi o partnerstwie publiczno-prawnym jako nowym źródle finansowania, a zatem szukania wsparcia biznesu, prywatnych firm, przedsiębiorców, organizacji pozarządowych – fundacji, stowarzyszeń. Niestety w powiecie kolskim nie rozwinęły się wielkie firmy biznesowe, ale przecież w dobie globalizacji, można szukać partnerów w całej Polsce, a nawet po całej Europie. To jest ten niezwykły fenomen globalizacji – że jest ona szansą i zagrożeniem. Jeżeli ktoś umie wykorzystać globalizację, daje ona ogromną ilość szans i możliwości.

Drugim źródłem finansowania będą fundusze europejskie oraz wszelka pomoc pochodząca z zewnątrz. Trzecim, dotacje z rządu, z konkretnych ministerstw. Znają mnie w Warszawie, jestem rozpoznawalny, a wiec teraz warto ten kapitał zainwestować w dobro mieszkańców, zrobić dla nich coś dobrego, pięknego.

Nie będziemy się bać odważnych działań. Myślę, że zaprosimy do Kościelca premiera Mateusza Morawieckiego, będziemy zapraszali ministrów, każdego kto może pomóc. Damy im pić i jeść. Musimy pozyskać ogromną ilość środków finansowych.

Czwartym źródłem finansowania będą własne środki, ale tych niestety jak do tej pory było mało. Jednak zrobię wszystko, aby wpływy budżetowe zwiększać poprzez wzrost inwestycji prywatnych oraz strategiczne inwestycje partnerów z zewnątrz.

Jakie będą główne kierunki rozwoju gminy Kościelec?

Ekologia, bo to dzisiaj dziedzina ważna i modna. Poza tym trzeba wykorzystać atuty i potencjał wynikający z położenia gminy Kościelec oraz znaczenia historycznego. Postawimy więc na rekreację, sport, turystykę. Szczególnym naszym asem będzie kultura i edukacja, w tym również kultura wysoka. Kościeleckie społeczeństwo musi być mobilne i oparte na wiedzy. Przecież mamy na terenie Kościelca dwie renomowane szkoły średnie. Żeby tego nie wykorzystać, to byłby jakiś skandal. Obrazy z gminy Kościelec będą podziwiana w rożnych miejscach Polski. Obecność Liceum Plastycznego bardzo nam ułatwia promocję, nie tylko w kwestiach związanych z malarstwem, projektami graficznymi i Internetem.

Kościelec ma się stać miejsce o wielkiej atrakcyjności, do którego ludzie z Konina, Koła, Turku, nawet w zwykłe weekendy będą przyjeżdżali odpocząć, zaś w trakcie organizowanych imprez ludzie z całej Polski.

Przez wszystkie przypadki będziemy odmieniać przymiotnik nowoczesna gmina.

 

Co zrobić żeby tak się stało?

Aby Kościelec był atrakcyjny musi powstać infrastruktura sportowo-rekreacyjna. Na szczęście wiele rzeczy już mamy, bo dała je nam natura: park, lasy, staw, zabytkowy pałac. Proszę zobaczyć, jak pięknie Kościelec wygląda z lotu ptaka. Musimy jednak też pobudować wiele nowych obiektów sportowych i rekreacyjnych: przede wszystkim nowoczesny, profesjonalny amfiteatr dla imprez plenerowych, korty tenisowe, oczka wodne, ścieżki rowerowe, w gminie Kościelec musi powstać masa ścieżek rowerowych, aby ludzie mogli jeździć na rowerach, bo to służy kondycji oraz zdrowiu. Jeśli się uda będę też czynił zabiegi o powstanie pól golfowych, chociaż to trudne i bardzo kosztowne wyzwanie. Oczywiście nie wszystko da się zrobić od razu, ale od pierwszego dnia będziemy się o to starać. Nie ma się co bać ambitnych programów.

 

Czy w gminie Kościelec nadal pierwszoplanowym, najważniejszym sportem będą szachy?

Jeżeli coś jest dobre i dobrze funkcjonuje, zaś ludzie z gminy Kościelec odnoszą na tym polu wiele spektakularnych sukcesów, nie zlikwiduję tego tylko dlatego, że stworzył to poprzedni wójt, tak jak zachował się Dariusz Ostrowski w stosunku do Imprezy dla wszystkich pokoleń. Trzeba Panu Ostrowskiemu podziękować, iż rozwijał w gminie Kościelec szachy, gdyż to królewski sport, który uczy logicznego i krytycznego myślenia. Ma dobry wpływ na predyspozycje intelektualne, zwłaszcza u ludzi młodych. Ta misja będzie kontynuowana! Sam się chętnie nauczę dobrze grać w szachy, tak aby w przyszłości ograć Pana Ostrowskiego, zrobić mu szach mat.

Jednak oprócz szachów liczyły się będą cztery inne sporty: dwa powszechne, a dwa elitarne. Postawimy więc na tenis, bo to sport elitarny dający też dużą możliwość promocji; może na golfa, choć tu muszę zasięgnąć wiedzy. Oprócz tego bardzo mocno będą rozwijane dwa sporty powszechne, masowe: piłka nożna i kolarstwo. Być może również wschodnie sztuki walki, będę o tym rozmawiał ze znakomitym instruktorem oraz nauczycielem karate, Krzysztofem Wojewodą z Koła.

No i oczywiście nasz narodowy, kościelecki sport, czyli sporty pożarnicze. Nie wyobrażam sobie, aby jednostki z gminy Kościelec nie były najlepsze w Polsce. OSP Dobrów, Ruszków, Straszków, Trzęśniew, Białków, Daniszew, to musi być elita.

Podejmę też jednak trudne decyzje. Mówię otwarcie: Orkiestrę OSP zlikwiduję, gdyż prezentuje zbyt słaby poziom przygotowania i warsztatu muzycznego. Wszystkie imprezy w gminie Kościelec będą obsługiwane przez Orkiestrę Dętą Kopalni Węgla Brunatnego z Konina lub Orkiestrę OSP Koło, albo na przemian jedną albo drugą. Koszt zlecania konkretnych zadań związanych z obsługą muzyczną będzie tańszy niż utrzymanie własnej orkiestry. W ogóle mnóstwo rzeczy chcę robić na zasadzie Outsourcingu.

 

Na czym będzie polegał outsourcing w Urzędzie Gminy Kościelec?

W skrócie i wielkim uproszczeniu, na podczepieniu rozwoju gminy Kościelec do Warszawy, zaś mówiąc precyzyjnie – zaprzęgnięciu do naszych kościeleckich spraw konkretnych ludzi pracujących w Warszawie. Jest to oddawanie do wykonania pewnych zadań na zewnątrz profesjonalnym podmiotom: prywatnym firmom lub instytucjom, które robią to efektywnie i skutecznie albo przynajmniej wspomaganie się działalnością tych podmiotów i profesjonalnych osób.

Tak można robić np. w przypadku pozyskiwania funduszy europejskich, tworzenia strategii rozwoju, częściowo promocji, kultury, itp. Zazwyczaj jest to tańsze, ale bardziej skuteczne.

Outsourcing pozwala na konsolidację oraz koncentrację procesów zarządzania na zasadniczych celach i zadaniach, a także kluczowych kompetencjach, zwiększa również elastyczność struktury, tzn, skuteczność, szybkość, efektywność.

Trzeba działać nowocześnie!

Zatem będziemy korzystać z trzech głównych zasobów: potencjału intelektualnego własnej kadry w urzędzie gminy, kapitału społecznego i kulturowego mieszkańców oraz zasobów wewnętrznych na zasadzie outsourcingu. Będę chciał, aby z zewnątrz rozwój gminy  mocno wspierali Ewa Chronowska,Jerzy Mosoń, Marek Zuber, dr Dominik Smyrgała, dr Łukasz Tolak, dr Krzysztof Kasianiuk, itp.

 

Jeżeli mówimy o sporcie, podobno chce Pan zorganizować na terenie gminy cykliczny wyścig kolarski?

Przede wszystkim ma powstać gigantyczna ilość ścieżek rowerowych, którymi będą jeździli nasi mieszkańcy i nie tylko. Wyścig to dodatkowa sprawa, która będzie promować naszą gminę. Kościelec jest na szczęście tak położony, że można jeździć dookoła niego.

 

A piłka nożna?

O tym nawet nie muszę mówić. Moja miłość do futbolu jest powszechnie znana. Interesuję się piłką nożną już od 36 lat. Mocno przeżywam każdą porażkę polskiej reprezentacji, zaś ze zwycięstw cieszę się niczym małe dziecko. Gdy miałem 16 lat, pojechałem do Chorzowa, wówczas stolicy polskiego piłkarstwa, aby być blisko piłki. Często chodziłem na spacery na słynny Stadion Śląski w Chorzowie. W gminie Kościelec, wraz z Karolem Wieczorkiem, współorganizowałem oraz prowadziłem turnieje piłkarskie. Wszyscy mówili, że robiłem to dobrze. Niestety Pan Ostrowski przestał mnie zapraszać na organizowane turnieje.

Myślę, że młodzież z Dobrowa doskonale wie, co oznacza wybór Romana Mańki na stanowisko wójta. Klub z Dobrowa otrzyma olbrzymie wsparcie: merytoryczne, logistyczne, organizacyjne, ale również finansowe. Ranga turnieju piłkarskiego, który przecież ja w imieniu gminy zaczynałem organizować, zostanie mocno podniesiona. To będzie nasz, wieki „Kościelecki Mundial”, być może o charakterze międzynarodowym, organizowany zawsze na przełomie lipca i sierpnia.

Na inaugurację coś specjalnego: mecz dwóch zespołów juniorskich polskiej ekstraklasy. Będę na ten temat rozmawiał z kierownictwami Legii Warszawa i Lecha Poznań, a jeżeli się nie uda, to Ruchu Chorzów. A finał punktualnie o 20.00, w pięknym wieczorowym nastroju, skomentowany osobiście przez wójta i jednego ze znanych polskich komentatorów. Będzie się działo!!!

 

Jakie imprezy chce Pan organizować?

Już dawno doradzałem wójt Annie Strapagiel oraz wójtowi Dariuszowi Ostrowskiemu, aby przejąć albo włączyć się w organizację Targów Rolniczych. To wielka impreza, odbywająca się od lat na terenie gminy Kościelec, przez którą przewijają się dziesiątki tysięcy osób. Posiada jednak jeden wielki mankament czy brak: nie jest w wystarczającym stopniu oprawiona, a przede wszystkim zakończona artystycznym akcentem, nie posiada efektywnego, spektakularnego finału.

Gmina Kościelec mogłaby tę imprezę przejąć albo włączyć się w jej organizację. Wojewodą Wielkopolskim jest mój kolega sprzed lat, Zbyszek Hofman, tak więc być może dojdziemy do porozumienia.

Widzę imprezę tak: trwałaby trzy dni, w piątek mniejsze kameralne wydarzenia – grille i muzyka tylko dla mieszkańców Kościelca; w sobotę dyskoteka pod gołym niebem dla młodzieży; w niedzielę wielki finał poprowadzony przez znanych konferansjerów telewizyjnych, z udziałem Telewizji Publicznej lub którejś z dwóch największych stacji komercyjnych, Wielkopolskiej Telewizji Konin Sławka Papiery oraz gwiazdy muzycznej wielkiego formatu, być może nawet międzynarodowego.

W to wszystko byłyby wkomponowane wystawy oraz targi rolnicze. Finansowanie imprezy pochodziłoby w części z partnerstwa publiczno-prywatnego, w części z dotacji. Wielkie gwiazdy estrady oraz ich obsługę udałoby się sfinansować z opłat za plac pod wystawy, a także częściowo z opłat za piwo i gastronomię. Piwo na tej imprezie sprzedawałyby Ochotnicze Straże Pożarne, natomiast stoiska gastronomiczna obsługiwały Koła Gospodyń Wiejskich. Dałoby to tym organizacją dodatkowe środki.

Niedzielny finał Targów Rolniczych byłby niesamowicie spektakularnym wydarzeniem transmitowanym przez telewizję na całą Polskę.

Drugim masowe wydarzenie organizowane przez gminę Kościelec będzie Impreza dla wszystkich pokoleń, która powróci na długi majowy weekend. Klimat tej imprezy wypełni muzyka z różnych czasów, adresowana do różnych pokoleń: lat 70., 80., 90., itd., a także z rożnych części świata.

Trzecim wydarzeniem będą Dożynki organizowane na ludowo: dominować będą zespoły Disco-Polo, ale obecny będzie również akcent cygański: czyli Dziani i Gwiazdy Muzyki Cygańskiej.

 

A jak Pan pogodzić interesy i ambicje Kościelca, Dobrowa?

To są dwie nasze metropolie, które muszą się dynamicznie rozwijać i trzeba w nie „pompować” pieniądze, pozyskiwać z różnych funduszy. Kościelec i Dobrów to dwie nasze wizytówki, muszą wyglądać przepięknie i musi się tam wiele dziać. Dodałbym do tego Gozdów, Straszków, Ruszków, Białków, Daniszew, Gąsiorów, Trzęśniew i wszystkie inne, piękne miejscowości naszej gminy, np.urokliwe Polce, Leszcze. Naszą Gminę dotykają procesy ruralizacji, przyjeżdżania ludzi z miasta na wieś, i musimy być na to gotowi.

A jak pogodzić ambicje pyta Pan? To dobrze, że są takie dwa silne demograficznie, urbanistycznie, kulturowo ośrodki, bo ta rywalizacja będzie wytwarzała efekt synergii, napędzając całą naszą gminę. Zdrowa konkurencja jeszcze nikomu nie zaszkodziła; przeciwnie – ona jest bardzo konstruktywna, bo mobilizuje.

Zawsze w takich sytuacjach cytuję amerykańskiego geostratega wojskowego George Friedmana: dlaczego Stany Zjednoczone są silne i potężne? Decyduje o tym determinanta geograficznego pomożenia, a więc to, że posiadają dwa wybrzeża – wschodnie i zachodnie – i wiele ogromnych metropolii: New York, Chicago, Los Angeles, San Francisco, maja też potężną armię i atrakcyjną kulturę. I kto wie czy właśnie ta kultura w tej globalnej, strategicznej dominacji nie jest czynnikiem najistotniejszym.

Przy zachowaniu wszelkich proporcji, my też będziemy niesamowicie silni. Ale ważna jest cała gmina, wszystkie miejscowości; te mniejsze też i trzeba im pomóc.

Jak Pan pogodzi fakt mieszkania w Warszawie, w Stolicy, z pełnieniem funkcji wójta gminy Kościelec?   

To ma sens… Głęboko to przemyślałem… Gdybym zrezygnował z mieszkania w Stolicy, całkowicie wycofał się z Warszawy zrobiłbym mieszkańcom gminy Kościelec wielką krzywdę. Bo przecież gdy mnie zaproszą do telewizji będą musieli podpisać: wójt gminy Kościelec. Tak więc już sam wybór mojej osoby to ogromna promocja, a w ślad za tym szanse na dynamiczny rozwój.

Będę funkcjonował pomiędzy Warszawą a Kościelcem, trochę tu, a trochę tu. Gdy trzeba będzie iść do którejś z telewizji, do ministerstwa, do jakieś agencji, czy firmy, to Warszawa, gdy wykonywać jakieś ważne zadania, ustalać cele strategiczne, spotykać się z mieszkańcami, to Kościelec.

To ma głęboki sens. To jest nowoczesne. Dlatego miedzy innymi moja reforma struktur Urzędu Gminy Kościelec będzie polegała, z jednej strony na odbiurokratyzowaniu stanowiska wójta, uczynieniu z niego funkcji w większym stopniu reprezentatywnej, mobilnej, zaś z drugiej oddaniu funkcji wykonawczych w ręce sekretarza, świetnego urzędnika, sprawnego administratora.

Zresztą o czym my tu rozmawiamy: z Warszawy do Koła pociąg jedzie półtorej godziny. Nawet jakby trzeba było dojeżdżać, chociaż w tygodniu będę raczej często w Kościelcu, to chyba mieszkańcy gminy nie żałowaliby mi samochodu służbowego wysłanego rano na Dworzec Kolejowy.

Pomyślałem sobie, kiedyś na różnego rodzaju marszach skandowano: „Gdańsk – Warszawa – wspólna sprawa; teraz my tu u nas w Kościelcu możemy powiedzieć: Kościelec – Warszawa – wspólna sprawa.

Zawsze mówiłem, że kocham obydwie miejscowości: i mój rodziny Białków, i Kościelec, i Dobrów, i Gozdów, i Straszków, i Warszawę. Całą gminę Kościelec. Nigdy nie wyparłem się swojego wiejskiego pochodzenia. Gdy mnie zapraszali do mediów mówiłem otwarcie: jestem dumny, że pochodzę ze wsi.

Ja kocham swój kraj, moją Ojczyznę. Uciekłem z Niemiec, bo mi serce do Polski cały czas biło, z tęsknoty cierpiało, krwawiło. Mogłem tam zostać, miałem tam dobrze, proponowano mi małżeństwo i niemieckie obywatelstwo. Polski, Białkowa, gminy Kościelec, Dobrowa nigdy się nie wyprę.

Gdy tu wróciłem w 2010 roku to – proszę mi wierzyć – całowałem Polską ziemię. Mój wujek Józef Grzymski zginął za Polskę w czasie II wojny światowej, Niemcy ścieli mu głowę pod gilotyną, moja babcia Marta Bańka, z domu Grzymska, jego siostra, brała mnie zawsze na kolana i śpiewała przedwojenne piosenki, mówiąc zawsze pamiętaj wnuczku: Polska jest najważniejsza.

 

Proszę przekonać mieszkańców, że Pan to wszystko zrobi?

Jest jeden kluczowy argument. Moja droga polityczna ma się w Kościelcu rozpocząć, ale nie chcę, aby się tutaj zakończyła. Zaplanowałem swoją działalność, swój udział w życiu publicznym, na długą perspektywę, a mierzę bardzo wysoko. Ta droga, ten marsz ma się rozpocząć w Kościelcu, ale w Kościelcu ma się nie zakończyć. Po dwóch kadencjach chcę się wspinać wyżej, ze wszystkimi cennymi doświadczeniami, które tu, w mojej rodzinnej gminie, zdobędę i zostawić mieszkańcom piękną gminę.

Ta gmina, jej kondycja, jakość, wygląd, ma być dla mnie przepustką na o wiele wyższe wymiary polityki i życia publicznego, ma być czymś w rodzaju trampoliny.

Uważam, że ta racjonalizacja jest niesamowicie logiczna i przekonująca, nawet metapolityczna. To da mi odpowiednie nastawienie mentalne, będzie mnie mobilizować i motywować do dobrego działania. Jestem zdeterminowany, aby tak się stało.

Chcę z mieszkańcami gminy Kościelec zawrzeć swoistą umowę: wy dacie mi szansę startu do wielkiej polityki, ja uczynię z naszej gminy jeden z najlepszych samorządów w Polsce

Nastawiam się na ambitne, maksymalne cele i chce mi się je realizować.Dlatego idę na wojnę z Ostrowskim i jego obozem, aby Kościelec mógł być wielki, a mieszkańcy naszej gminy szczęśliwi.

Znakomity polski judoka, Paweł Nastula, powiedział kiedyś: (…) „na sukces składają się dwie rzeczy: porażki i marzenia”.

Ja mam jedno i drugie!

 

 Materiał wyborczy sfinansowany ze środków KKW SLD Lewica Razem

(artykuł wyborczy płatny)

Subskrybuj
Powiadom o
guest
31 komentarzy
Najnowsze.
Najstarsze. Najbardziej oceniony.
Informacje zwrotne.
Zobacz wszystkie komentarze.
Pokolenie JP II
Pokolenie JP II
5 lat temu

Panie Romanie mądre słowa. Ludzie boją się zmian, ale są one konieczne. nie możemy stać w miejscu, a nawet sie cofać. Należy myśleć o dzieciach i młodzieży, bo to ich przyszłość. Następne zasiedzenie ówczesnej władzy to następne zmarnowane cztery lata. Kreatywność, myślenie o przyszłości (lepszej przyszłości) mieszkańców to są atuty, które warto wziąć pod uwagę idąc głosować. Panie Romanie, ma Pan nasze głosy. Popieramy

gość
gość
5 lat temu

KTOŚ TAKI JAK ROMAN JEST POTRZEBNY ŻEBY WREŚCIE ZROBIŁ PORZĄDEK W GMINIE

czytelnik
czytelnik
5 lat temu

O Boże , dobrze , że ty w mojej gminie nie kandydujesz. „Szogun, bez krzty pokory”

Ola
Ola
5 lat temu

Biedny Mańka ale się zagalopował!!! Nic nie zrobi .Kościelec ma lokalne powiązania i zostanie tak jak było.To tylko moje zdanie,obym się myliła…

ZidJ
ZidJ
5 lat temu

Co Ty sobą reprezentujesz? Ogarnij się! Może nie jest jeszcze za późno, żeby się opamiętać.

Anonim
Anonim
5 lat temu

czerwoni podnoszą glowy…

Anonim
Anonim
5 lat temu

Brawo P.Romanie,ze startuje Pan na wojta,potrzebne sa zmiany w naszej Gminie.Ma Pan glosy ode mnie i mojej rodziny

kochaa
kochaa
5 lat temu

Roman mańka to jeden z kandydatóm na stanowisko wójta i czy jeden czy drugi wygra będą decydować mieszkańcy gminy kościelec! Czy mańka wygra to zależy od niego samego! Uważam że to co zrobił dotychczas w swojej kampanji wyborczej jest dość czytelne, a mianowicie kampania medjalna. Teraz nadszedł czs na kontakt z mieszkańcami , wydanie dobrego biuletynu , napisanego dla ludzi którz tu w tej gminie pracują i mieszkają i to jezyku przstępnym dla ludzi młodych i tych starszych! Bez tego nie będzie SUKCESU! Bo kontrkandydat ma w naszej gminie ma swoich swolenników i to nie mało chociażby osp . Kgw. Czy jeszcze inne środowiska które aż przebierają nogami aby iść do wyborów i zagłosować na obecnego wójta!!!

Anonim
Anonim
5 lat temu

@Była Kościelanka pan Mańka startuje z SLD,nie z PiS…;)

Była Kościelanka
Była Kościelanka
5 lat temu

Ten facet nic nie wie o tej gminie.Kościelec sobie radzi. Zabrali nawet Plastyka Kołu. To dobra gmina. I żeby nue było gorzej niech taką pozostanie. NiE dla PiS i pana Mańki.Co to w stolicy już go nie chcą?

Nie
Nie
5 lat temu

NIE – PAN BURMISTRZ MACIASZEK TO ZWYKŁY CZŁOWIEK NATOMIAST pan Mańka mocno zatufany w sobie A to co zachwala to rządzenie ze stolicy to tak ma się do tego jak rodzic pracujący za granicą. Nigdy nie ma takiej kontroli nad dziećmi choćby najlepsze niańki i dwie babcie ustawił do opieki i socjolog o tym powinien wiedzieć i patriota aby Polsce dać prawdziwych i zdrowych obywateli.

PATRIOTA
PATRIOTA
5 lat temu

JAK MOZNA POROWNYWAC MANKĘ DO MACIASZKA .
ROMAN MAŃKA TO ZNANA W CAŁYM KRAJU POSTAC ALE ZNANY Z MĄDROSCI NIE Z TAKICH RZECZY CO W KOLE WYPRAWIAŁ BURMISTRZ .

Fajna laska
Fajna laska
5 lat temu

To oczywiste,że cała rodzina i czopki Ostrowskiego będą wylewać w komentarzach kubły pomyj na Romana Mańkę.Boją się utraty stołków.

Gmina nasza sprawa i wara
Gmina nasza sprawa i wara
5 lat temu

Albo Warszawa albo Kościelec. Gdzie byłeś wcześniej? Teraz masz nagle wizje pomysły? Kto będzie sekretarzem? Król czy Sobczak którego żona pracuje w gminie?

zenek
zenek
5 lat temu

Mańka? Nigdy ! Nie nasz rejon ale dwie nasze rodzine mieszkają w Kościelcu. Mańka? Nigdy- powiedieli. Zadziwiająco długi artykuł. Zadziwiająco długi. Pytanie bez podtekstu: płatny? No i ponoć związany z tbpinfo a u moich znajomych wciąż najgorszą obrazą jest tekdt: twoja mama pisze paski w tvpinfo..Nie taka owaka ale właśnie to. Ja nie oglądam bo dwa raz
Zy o mały włos nie wywaliłem telewizora.

Do Piaseckiego
Do Piaseckiego
5 lat temu

Budujesz się chłopie w Kościelcu i co z tego że ich znasz. Maciaszka też znales. I co wyszło? Ostrowski to gwarancja spokoju i jak drozdzewski w kole. Ludzie wybrali zmianę. Abyś tego nie żałował mieszkając w Kościelcu jak wygra Mańka

Gość
Gość
5 lat temu

Ten wywiad to jedna wielka żenada,szczyt buty i zarozumialstwa !
Po tym wywiadzie to już na pewno pobiegnę do lokalu wyborczego i zagłosuję na tego Pana !

zenek
zenek
5 lat temu

Pan pracował w TVP info?

Kobra
Kobra
5 lat temu

Romana Mańkę-dziennikarza śledczego- zna kilku radnych z Koła. A dziennikarz pewnie też zna okolicznych posłów,CBA z Łodzi i pewnie p.Maciaszka…

Michał Piasecki
Michał Piasecki
5 lat temu

Sedno demokracji polega na wyborach . Myślę że sytuacja z Koła będzie przestrogą dla wszystkich okolicznych samorządòw . Znam pana Roman Mańkę oraz pana Ostrowskiego niech mieszkańcy Kościelca zadecydują biorąc udział we wyborach 21 października. Pozdrawiam.

Mieszkaniec koła
Mieszkaniec koła
5 lat temu

Żeby po wyborach Kościelec nie obudził się co zrobił za zmianę jak Koło wybierając Maciaszka. Szkoda gminy. Mam nadzieje ze Kościelec dokona mądrego wyboru bo kabaretem będą rządy z warszawy

Marta
Marta
5 lat temu

A ja będę na Pana głosować Panie Romanie. Mowi Pan konkretnie i z głową, a nie to co chcą usłyszeć ludzie. Niech Nasza Gmina Kościelec nie stoi więcej w miejscu, niech ruszy do przodu. Powodzenia!

Kolanka
Kolanka
5 lat temu

PiS nie jest dla ludzi biednych ON jest jak ma w tytule dla PRAWA i SPRAWIEDLIWOŚCI i żeby ludzie tacy jak przygarnął Galemba do wyborów nigdy nie mogli działać wraz z nim w tych struktórach. To tu szerzy się również to kolesiostwo i cała klika licząca na miesięczne kwoty za które mącą i nic dobrego nie wnieśli i nie wniosą dla ludzi tu i tam.
Sztuką jest zrobić coś dobrego dla innych bezinteresownie a przede wszystkim sprawiedliwie w oparciu o prawdę choćby bolało. W Kole takich sitw mamy mnóstwo i wszyscy jak jedni startują do rządzenia i decydowania o bardzo istotnych sprawach miasta i ludzi.
Dziękuję .

Anonimowo
Anonimowo
5 lat temu

🙂 🙂

Fajna laska
Fajna laska
5 lat temu

To czego najbardziej brakuje we wszystkich samorządach w Polsce iw całej polityce to zgoda zrozumienie i wspólne działanie ponad podziałami więc to naprawdę piękna sprawa ,że właśnie tak chce pan działać jako przyszły wójt. Dlatego ma Pan mój głos.

Pioter
Pioter
5 lat temu

Tak trzymać Panie Romanie jesteśmy za panem w większości my i nasze rodziny Pana poprze my może Pan być tego pewien !

Anonimowo
Anonimowo
5 lat temu

Przyda się przewietrzyć dobrze gminę

Opium
Opium
5 lat temu

Taki kandydat na włodarza przydał by się nam w Kole.Nic tylko pozazdrościć mieszkańcom gm Kościelec,że mają możliwość wybrać człowieka tak znanego mądrego z taką wiedzą.Nie zmarnujcie takiej szansy moi drodzy i dajcie szanse sobie i swoim dzieciom na lepszą przyszłość.

wyborca
wyborca
5 lat temu

SLD…,’ to propaństwowość, patriotyzm, oraz wrażliwość społeczna.’Ale pieprzy głupoty…

Telefon interwencyjny

Widziałeś(aś) coś ważnego? Chcesz się podzielić informacją?
Masz problem i nie wiesz co robić?

Zadzwoń!
Anonimowość gwarantowana!

600 152 526