Przed Sądem Pracy w Koninie toczy się kolejne postępowanie z powództwa byłego zwolnionego przez burmistrza Stanisława Maciaszka pracownika Urzędu Miejskiego w Kole. Na kilku poprzednich rozprawach w Sądzie burmistrz nie stawił się. Także w tym dniu nie było go, mimo że miał zeznawać. Usprawiedliwił się przez prawnika, że miał zaplanowany wyjazd. Sąd przyjął to, choć prosił adwokata o przedstawienie w kolejnym terminie dowodów. Mimo wszystko dziwi nieco pobłażliwe stanowisko Sądu, bo wyjazd czy nie wyjazd, ale Sąd to poważna instytucja i powinien stać na pierwszym miejscu, tym bardziej, że każda nieobecność burmistrza odsuwa bardzo w czasie rozstrzygnięcie spraw, na czym cierpią zwolnieni pracownicy. Na sali rozpraw stawił się za to były Zastępca Burmistrza, który jako świadek złożył zeznania. Co powiedział o swoim byłym pracodawcy? Jakie nieznane fakty ujawnił były, tak bardzo bliski współpracownik Stanisława Maciaszka, który wcześniej organizował mu kampanię wyborczą, a potem został z dnia na dzień odsunięty? Zachęcamy do lektury i komentowania!
Wszyscy pamiętamy tę postać. Niedługo po wygranych wyborach na burmistrza Stanisław Maciaszek powołał go na swojego zastępcę. Jednak, jak bardzo wielu współpracowników nowego włodarza, także on długo nie popracował i po kilku miesiącach zniknął z Urzędu. Mimo, że Maciaszek wypowiadał się o nim potem publicznie bardzo niepochlebnie, wiceburmistrz nigdy nie dał sprawy do Sądu. Teraz jednak wystąpił w Sądzie jako świadek i dość obszernie wspominał o wielu rzeczach, które działy się w czasie jego bytności w kolskim Ratuszu. Co zeznał?
– Poznałem powoda (zwolnionego pracownika – przyp. red.) w momencie robienia kampanii wyborczej, w której uczestniczyłem na korzyść pozwanego (obecnego burmistrza – przyp. red.). Wtedy to padał pseudonim S…… . Dopytywałem burmistrza o kogo chodzi. Dowiedziałem się, że dotyczy pana powoda – jednego z pracowników Straży Miejskiej. Po pierwszej turze wyborów było już wiadomo, że jest on na cenzurowanym u obecnego burmistrza.
– Jeszcze przed wygraniem wyborów już miał jakiś stosunek do powoda? – pytał adwokat pozwanego.
– Dokładnie tak – odrzekł były wiceburmistrz – Było to po pierwszej turze wyborów. I po czasie, kiedy dopytywałem się, dowiedziałem się o kogo chodzi i z jakich powodów – że występował „niby” przeciw kandydaturze pozwanego.
– W jakim charakterze pan występował w tych wyborach? – dociekał prawnik.
– Wysoki Sądzie, ja uważałem, że prowadziłem wszystkie sprawy, można przyjąć, że byłem jednym z prowadzących kampanię wyborczą pozwanego. Potem od grudnia 2014 do października 2015 byłem zastępcą burmistrza.
Na kolejne pytanie adwokata o jego zakres obowiązków jako zastępcy burmistrza, świadek odpowiedział dyplomatycznie: – To wyglądało w ten sposób, że zazwyczaj zastępca ma tyle uprawnień, na ile mu pozwala szef. Więc powiem tak – szef nie pozwalał na zbyt wiele.
Potem były wiceburmistrz mówił o spotkaniach, jakie Straż Miejska odbywała z burmistrzem Stanisławem Maciaszkiem. Powiedział, że zdarzało mu się także w nich uczestniczyć. Jedno z nich odbyło się właśnie przed Świętami, w grudniu 2014 roku. Na nim burmistrz miał ogólnie rozmawiać z pracownikami, przekazywać swoje uwagi, mówić o swoich oczekiwaniach. Drugie spotkanie, które kojarzył, było w styczniu 2015 r. – Burmistrz wypowiedział się na nim w ten sposób, że daje zielone światło dla Straży Miejskiej – opowiadał wiceburmistrz – ale kiedy spotkanie się skończyło, to niestety w wypowiedzi bezpośredniej do mnie było zaprzeczenie tych słów, które wcześniej przez niego zostały wypowiedziane – że nie ma żadnego zielonego światła, że Straż i tak jest do likwidacji. Z resztą sposób działania burmistrza był taki a nie inny. Innymi słowy nazywając – chaotyczny. Nie wiadomo było co ma na myśli. W czasie tych spotkań było stwierdzane, że nic nikomu nie grozi, mają przystąpić do normalnej pracy. Jeszcze raz podkreślam – było to tylko stwierdzenie w obecności Straży Miejskiej. Natomiast poza strażnikami stanowisko burmistrza było zgoła inne. Straż była przewidziana wszelkimi sposobami do likwidacji. Takie przynajmniej stawiał stanowisko, a powód (siedzący na sali były strażnik – przyp. red.) był na pierwszym miejscu, że tak powiem słowami burmistrza – „do odstrzelenia”. Tak jak powiedziałem na samym wstępie, w czasie kampanii wyborczej wtedy była mi przekazywana przez burmistrza taka sytuacja, że ten strażnik działa przeciwko jego kandydaturze. Przynajmniej ja nie znalazłem potwierdzenia tego w niczym.
– Jaki był powód tego, że Straż Miejska była „do odstrzelenia”? – dopytywał adwokat.
– Podczas prowadzenia spotkań przedwyborczych były różne stwierdzenia pośród obecnych. Nie było jednak zbyt wiele wniosków o likwidację Straży. Podejrzewam, że występowały z takim stwierdzeniem osoby, które miały do czynienia z prawem, które było egzekwowane przez Straż Miejską. A postępowanie, które doprowadziło do takiego, a nie innego, zajęcia stanowiska przez burmistrza trudno mi sobie wyobrazić, ponieważ nie było to merytoryczne. Takie jest moje zdanie – stwierdził świadek – W lutym komendant Straży dostał polecenie w celu przedstawienia opinii na temat pracowników. Ale nie wszystkich, od razu padło takie stwierdzenie, ale ja w tym nie uczestniczyłem. Chyba dwie osoby, ale nie mam pewności, miały być wyłączone z tego, z tej redukcji zatrudnienia, których nie można było zwolnić. Nie pamiętam nazwisk i nie wiem co było tego powodem.
Na kolejne pytanie prawnika, czy także w innych wydziałach Urzędu Miejskiego były robione w tym czasie reorganizacje oraz redukcje zatrudnienia, były zastępca Stanisława Maciaszka odpowiedział mocno: – Wysoki Sądzie, specyfika działania burmistrza była taka, że przychodził rano, wzywał kadrowca i patrząc mu prosto w oczy, dyktował nazwiska ludzi do zwolnienia. Tak to wyglądało! Być może wtedy, gdy następowało pewnego rodzaju otrzeźwienie, że tak to nazwę, potem się z tego wycofywał – w części, w całości, zamieniał… Tak wyglądała codzienność jeśli chodzi o zwolnienia pracowników Urzędu. To nie była w każdym razie podstawa oceny merytorycznej, ale jakimi powodami się kierował, nie umiem na to pytanie odpowiedzieć. Nigdy tego nie zrozumiałem i nie rozumiem do dnia dzisiejszego… (…) Ocena pracownika mogła być tu i teraz, ad hoc. Na takiej zasadzie. Nie zgadzałem się z takim sposobem oceny pracy kogokolwiek, nie tylko Straży Miejskiej. W niektórych wypadkach odnosiłem wrażenie, że pracownik to jest przedmiot, a nie podmiot. I to tyle.
Pytania zadawane w drugiej części rozprawy przez adwokata Stanisława Maciaszka miały najczęściej za zadanie uszczegółowić wcześniejsze wypowiedzi, i w tym zakresie jego były zastępca odpowiadał na nie skrupulatnie. Na część pytań były wiceburmistrz nie odpowiedział twierdząc, że nie brał udziału we wszystkich spotkaniach albo pracował krótko i nie wiedział co działo się później, gdy już nie było go w Urzędzie, albo po prostu nie pamiętając ze względu na spory upływ czasu.
Po wysłuchaniu zeznań świadka sędzia odroczył rozprawę do początku sierpnia, kiedy to ma nastąpić przesłuchanie stron procesu, a wiec zwolnionego pracownika i burmistrza Stanisława Maciaszka. Czy tym razem burmistrz przybędzie do Sądu, czy znów będzie zasłaniał się ważnymi wyjazdami?
Prosimy o komentarze naszych Czytelników pod artykułem. Co sądzicie o tym, co powiedział były Zastępca Burmistrza?
Tekst i foto: MARIUSZ KOZAJDA
Mam pytanie do pana redaktora : czy pan wie, że nie wszyscy są zamożni i nie wszyscy mają kilka komputerów domu.TO co czynić jak każdy ma inne zdanie?WPISY moga byc po ip uwazane za jedna osobę atu 3 w rodzinie ma jeden komputer…co wtedy?Kiedyś wisałem ja , wpisała moja i cór potem ka i się okazało, że ze córka jest wielkim przeciwnikiem a my odwrotnie..tozablokowali nas na jednym portalu za udawanie. is gerowanie specjalnych podpuszceń itd . Dlaczego nikt nie potrai zrozumeić tego, że nie stać mnie na kupno laptopa dla wszystkich?Teraz córka lata do biblioteki.I ten e-mail znają moi znajomi aja zawsze musze podawac jakiś wymyślony.
Szanowny Panie, pisałem już kilkakrotnie, ale powtórzę jeszcze raz, że nie potrzeba wpisywać żadnego e-maila ani witryny internetowej przy pisaniu komentarzy. To są przy komentarzu rubryki nieobowiązkowe i można spokojnie zostawić je puste.
Co do blokowania, to bardzo rzadko jest to u nas na Kurierze czynione, ale jeśli ktoś łamie regulamin, obraża, spamuje lub wypisuje ewidentne kłamstwa, trudno to tolerować. Każdy ma prawo mieć swoje zdanie i należy to szanować, ale trzeba wyrażać to w sposób przyzwoity, kulturalny i zgodny z prawdą oraz nie jakiś natrętny i ewidentnie złośliwy.
Pozdrawiam serdecznie. Mariusz Kozajda
Jack …dla kompletnego rozwalenia miasta!
Pytanie,jak długo jeszcze radni na to pozwalać będą?
Demokracja…
Moje pytanie: dla czego on jeszcze jest burmistrzem?
Ja byłem pierwszy, jako jeden z Valarów, mieszkam w Śródziemiu tyle lat, czegoś takiego nie widziałem. Macie rację- szkok.
Racja- SZOK!
Dobra zmiana
Dobrze ,że takie rzeczy ujrzały światło dzienne .
Szok szok szok
Brawissimo:)
Zeznania pana Zielińskiego odsłoniły cały ten mechanizm, brawo panie Redaktorze za kolejny bardzo dobry artykuł
Trochę? Ja jestem w szoku. Żal mi wszystkich pracowników:( Wszytskich! Trzymajcie się! Oby jaknajwięcej wyborców czytało ten artykuł. Pan Redaktor zawsze na posterunku:)
Dziękujemy Panie Janie,odsłonił Pan trochę ten chory mechanizm ,chorego człowieka!
Brawo Panie Janie!
Dziękujemy Panie Janie, za prawdę
Szanowni Państwo…Alfonsy i złodzieje…
Wyjątkowo perfidny i mściwy to osobnik!!!
Nie odpuści ,dopóki nie zniszczy wszystkiego!
Ludzie wytrzymają wszystko, ale budżet tego nie wytrzyma ! Ale burmistrz znalazł alternatywę na zarabianie sprzeda MZEC i będzie miał na odszkodowania. 🙁
Telewizję trzeba zawiadomić oni szybko wywalą prawdę na wierzch i się może paru ludzi ogarnie cóż to za wspaniałego mamy włodarza, który niszczy ludzi i nasze miasto
Cóż, nic dodać nic ująć. Takie czasy nam nastały.
Ilu jest na tym forum „Anonimow”?
Moze by tak sie ponumerowac?
Bo ludzie nie wpisują nicków w rubryczkę. Bardzo proszę wpisywać, nawet cokolwiek, bo nie widać czy pisze to jedna osoba, czy kilka. a system sam wpisuje nick „Anonim” gdy ktoś nie wpisze nic. MK
Kolanin zmiany sa potrzebne ale nie takie chaotyczne i rewolucyjne jak te i nie tak niezgodne z prawem że pozniej leca odszkodowania sadowe.
Janie-jak sa zmiany kadrowe, to chyba dobrze.Inaczej bylibyśmy jeszcze w głębokiej komunie .
Zmiany kadrowe za Tego Burmistrza to coś co się nigdy w Kole nie zdarzało ,pamiętajmy o tym przy urnie wyborczej .
Tak to jest ,kiedy ma się burmistrza na haju!
Trzech Vice za jednej kadencji!!!
Za dużo bierze!
Tak to jest ,kiedy ma się burmistrza na haju!
Tak się szanuje człowieka (pracownika )!
Jeśli to prawda to lepsze od koperty od córki leśniczego .
a wiesz ile i co ludzie gadają na ulicy.Jakby to była prawda,to dawno byłby koniec świata 😉
Gadanie na ulicy czy przy wódeczce w domu nie jest tym samym co zeznania w Sądzie pod przysięgą. Proszę nie mylić pojęć. Poza tym pan wiceburmistrz nie jest pierwszym lepszym człowiekiem z ulicy, ale byłym bliskim współpracownikiem Stanisława Maciaszka, który organizował mu kampanię wyborczą, a potem pracował jako jego zastępca, a więc wiele widział i wie, ma pewną wiedzę, której nie ma przeciętny mieszkaniec Koła. Pozdrawiam. MK
Anonim ile powiedzial tyle powoedział ale kilka zdań jak to było mamy vzarno na białym
ale się nagadał…