W ostatni czwartek, 27 czerwca br, w Powiatowej i Miejskiej Bibliotece Publicznej w Kole odbyło się spotkanie z poezją Danieli Michaliny Lenartowicz. Danielę Michalinę Lenartowicz wspominał jej syn – Ryszard.
Urodziła się 25 września 1924 r. w Kole. W domu rodzinnym wpajano jej patriotyzm, miłość do Ojczyzny, szacunek dla drugiego człowieka. Przygotowywano do życia i wychowywano w duchu katolickim. Edukację rozpoczęła w Szkole Podstawowej w Kościelcu, a ukończyła w kolskiej „Tepedówce” (obecnie Szkoła Podstawowa nr 3 im. Marii Konopnickiej). Podczas wojny, jako nastolatka, podjęła pracę w kolskiej Mleczarni. W tym czasie, dwukrotnie groziły jej wyjazdy na przymusowe prace do Niemiec. Podczas drugiego, znalazła się już w kolskiej bożnicy, która służyła jako punkt zborny przed wywozem „na roboty”. W ostatniej chwili została zwolniona – uratował ją ojciec przedkładając dokument, który został wydany przez gestapo za wstawiennictwem spolszczonego Niemca. Po wojnie cała rodzina Lenartowiczów osiedliła się we wsi Grądy k/Gryfic. W tym czasie poetka wyszła za mąż, urodziła syna Ryszarda. Po pięciu latach wróciła do Koła. Na świat przyszły córki: Iwona i Dorota. Do emerytury pracowała w PZGS w Kole (popularnym RDT). Zmarła 16 grudnia 2012 r., przeżywszy 88 lat.
– Pamiętam, że zawsze w domu miała pod ręką notes, kartki papieru, w torebce notesik i coś do pisania/ołówek/długopis. Spisywała swoje myśli, przemyślenia tak, jak potrafiła. Zdawała sobie sprawę, że nie była prawdziwą poetką, nie marzyła wiec o wydaniu drukowanym. To o czym pisała, było wynikiem tego, co jej dusza podpowiadała. Około dwunastu lat przed śmiercią mama straciła wzrok… Wspominam o tym nieszczęściu choćby dlatego, żeby potwierdzić znakomitą pamięć mamy. Otóż bardzo często w trakcie zwykłej rozmowy z dużą umiejętnością potrafiła wprowadzić „przerywnik”, by za chwilę deklamować któryś z wierszy lub bajek. Dziś po latach mógłbym określić mamę jako kobietę bardzo wrażliwą, o delikatnej konstrukcji psychicznej, kochającą ludzi i rodzinę. Była wspaniałą matką, była z pewnością dobrą patriotką. Była szczęśliwa, że za jej życia dokonały się w Polsce zmiany, o których mało kto śnił… Znana była z tego, że chętnie podejmowała rozmowę na tematy różne i trudne z każdym, który wydawał się godnym Jej zaufania. Cały czas miała na uwadze losy rodziny, Kraju i Polaków – opowiadał Ryszard Lenartowicz
Poezję Danieli Michaliny Lenartowicz przybliżyli widzom: Agata Dziedziczak i Michał Pinkowski. Oprawę muzyczną stworzyli: na gitarze – Jacek Dziedziczak, skrzypcach – Krzysztof Toruński. Na zakończenie, uczestnicy spotkania otrzymali – bezpłatnie – tomik poezji „moje wiersze „bez poprawek”.
Źródło: PiMBP w Kole