Do kolejnej ugody doszło przed Sądem Rejonowym w Koninie – Wydziałem Pracy pomiędzy burmistrzem Stanisławem Maciaszkiem a zwolnioną przez niego pracownicą Urzędu Miejskiego w Kole. Mimo, że nazywa się to „ugoda”, to tak naprawdę była pracownica kolskiego magistratu dostała wszystko co chciała w swoim pozwie, a więc: odszkodowanie za niesłuszne zwolnienie, odprawę emerytalną, której burmistrz nie chciał jej wypłacić, a także zwrot kosztów zastępstwa procesowego. Wszystko razem daje kwotę blisko 32.000 zł. Jak więc widać „ugoda” to tylko ładna nazwa, bo konsekwencje są dokładnie takie jak przegranej, czyli druzgocące dla budżetu miasta Koła.

Kobieta to wieloletnia, bardzo doświadczona pracownica USC w Kole. Była inspektorem ds. dowodów osobistych. Blisko przejścia na zasłużoną emeryturę dopadła ją choroba. Tak to bywa w pewnym wieku. I to właśnie wtedy, podczas zwolnienia chorobowego, burmistrz Stanisław Maciaszek postanowił wypowiedzieć jej umowę o pracę. Nie dość tego – gdy kilka miesięcy później uzyskała uprawnienia emerytalne i chciała, by Urząd Miejski wypłacił jej odprawę emerytalną – spotkała się z odmową.

– Byłam wtedy zrozpaczona i dosłownie załamałam się. Nie miałam sił walczyć. Z jednej strony choroba, a z drugiej spotkała mnie taka niesprawiedliwość. Nigdy bym się nie spodziewała takiego potraktowania mnie – powiedziała przed wejściem na salę rozpraw – Jednak wszyscy dookoła wspierali mnie i usilnie namawiali, żebym walczyła, że nie można tak odpuścić tego, co mi się należy. Dlatego złożyłam pozew do Sądu przeciwko burmistrzowi.

Była pracownica po rozprawie wyszła z sali już uśmiechnięta, choć ciągle blada na twarzy. Stres i lęk odbił na niej swoje wyraźne piętno. Jak przyznała, po raz pierwszy w życiu była w sądzie… Było to dla niej ogromne, traumatyczne przeżycie. Ale zwyciężyła! Wszystkie jej żądania zostały uwzględnione. Przybyły na rozprawę burmistrz Stanisław Maciaszek wyszedł z propozycją ugody i zgodził się na to wszystko, o czym wcześniej nawet nie chciał słyszeć.

Co zawierała ugoda? Z tytułu niezgodnego z prawem (z Kodeksem Pracy) zwolnienia powódki Sąd nakazał burmistrzowi wypłacenie kobiecie 9.922,50 zł tytułem odszkodowania. Ponadto burmistrz ma wypłacić jej odprawę emerytalną w wysokości 19.845 zł oraz zapłacić 2.200 zł kosztów zastępstwa procesowego. Łącznie daje to aż 31.967,50 zł. Oczywiście faktycznie to nie burmistrz zapłaci ze swojej kieszeni, mimo że on podejmował tę decyzję, ale budżet naszego miasta, my wszyscy, podatnicy, mieszkańcy Koła.

A co na to nasi Czytelnicy? Proszę o Wasze komentarze i opinie pod artykułem.

Tekst i foto: MARIUSZ KOZAJDA

Zapisz