W ostatni weekend odbyły się długo oczekiwane uroczystości jubileuszu 100-lecia Harcerstwa na Ziemi Kolskiej. Wydawać by się mogło, że kto jak kto, ale harcerze to nasza duma, dlatego wiele osób liczyło, że uroczystości będą zrobione głównie ku chwale tych, już nieżyjących, którzy przed wojną tworzyli tę patriotyczną organizację, a także dla ich potomków i dla obecnych harcerzy, tych starszych i młodszych. Niestety, część uczestników 100.lecia odniosło wrażenie, że tak się nie stało. Takie jest odczucie wielu osób, które mają w sercu żal i – niestety – mówią to między sobą, po cichu, często obawiają się odezwać głośno, by nie psuć jubileuszowego nastroju. Ale trzeba mieć odwagę zwrócić uwagę na to, co jest niewłaściwe i co boli! Jubileusz, który powinien łączyć harcerzy, wszystkie pokolenia i nas – mieszkańców Koła, tak naprawdę pogłębił podziały i stworzył przykrą atmosferę.
Mogę i mam pełne prawo napisać swoje zdanie i zabrać głos jako wnuk przedwojennego, bardzo aktywnego działacza harcerskiego w naszym mieście – Stefana Kozajdy. O moim dziadku i jego działalności napiszę szerzej przy innej okazji, bo to kawałek ważnej historii, a posiadam też kilka ciekawych starych fotografii z tamtego okresu.
Tymczasem wróćmy do uroczystości. Zdegustowałem się, a nawet oburzyłem, jako potomek działacza harcerskiego, który współtworzył przed wojną ZHP w Kole, jako regionalista kolski, wieloletni działacz społeczny, samorządowy oraz dziennikarz, gdyż liczyłem na pisemne zaproszenie na 100.lecie. Niestety, nie doczekałem się go… Dlatego postanowiłem, że nie wezmę w tym wszystkim udziału. I tak zrobiłem. Pewno nikt przez to nie płakał, ale miałem przynajmniej czyste sumienie, bo gdybym poszedł i potem opisywał i gloryfikował tę sytuację, taką uroczystość, przeszedł obojętnie obok czegoś tak niesprawiedliwego, zapewne mój śp. dziadek-harcerz przewróciłby się w grobie!
Decyzja była słuszna, bo chwilę później okazało się, że wcale nie byłem jakimś odosobnionym przypadkiem! Zaproszeń na uroczystości nie otrzymała część innych potomków przedwojennych harcerzy, w tym naprawdę znanych i niezwykle cenionych działaczy, gdzie całe rodziny przez dziesiątki lat były harcerzami. Zaproszeń nie dostała część harcerzy, którzy powinni je otrzymać, ale nie dotarły one również do niektórych ważnych instytucji w Kole… Za to do większości osób, do których zostały rozesłane, dotarły w przeddzień jubileuszu.
Zaproszenia wystosowano też do wielu osób i instytucji, które tak naprawdę – moim zdaniem – nie mają nic albo niewiele wspólnego z harcerstwem. Czym się kierowano? Nie mam pojęcia.
Dotarły do mnie również głosy, że w czasie uroczystości niektórych bardzo ważnych harcerskich gości wcale nie powitano, o innych – także o takich, którzy pomagali w organizacji – zapomniano, a zdarzyło się też, że pominięto takich, którzy ponieśli wydatki finansowe – nawet nie wymieniono ich i nie podziękowano.
Dużo wątpliwości harcerzy i mieszkańców Koła wzbudziła sama dekoracja medalami pod Ratuszem. Czy naprawdę wszyscy, którym wręczono medale, powinni je otrzymać? I za co? Za pełnienie funkcji publicznych otrzymuje się bardzo duże pieniądze jak na kolskie warunki i tutejszą biedę, więc nie jest żadną łaską, że wspiera się finansowo, z pieniędzy publicznych, a nie własnych, tak ważne dla naszego społeczeństwa organizacje jak Związek Harcerstwa Polskiego.
Wiele osób krytykuje samą organizację jubileuszu. Miało być inaczej, ale ostatecznie dokonano zmian i modyfikacji takich, które – w opinii części uczestników uroczystości – były niekorzystne.
Krytyka nie ominęła także pamiątkowego głazu ustawionego przy siedzibie ZHP na ul. Blizna. Jak zauważają co bardziej dociekliwi obserwatorzy, takie polne głazy z tabliczkami ustawiano kilkadziesiąt lat temu i dziś zdecydowanie trąci to archaizmem. Już nigdzie tak się nie robi. Teraz, w XXI wieku, mamy tyle różnych możliwości i form plastycznych, w jakich można upamiętnić coś ważnego, mamy tuż obok Zespół Szkół Plastycznych z wybitnymi fachowcami w nim, że ustawianie zwyczajnego kamienia i umieszczanie na nim tabliczki można uznać za nie na miejscu.
Smutne jest to, że w uroczystościach przed Hufcem ZHP na ul. Blizna brało udział tak bardzo niewielu mieszkańców naszego miasta nie będących harcerzami. Co mogło być przyczyną? Brak odpowiedniego rozpropagowania w mieście i powiecie? A może również właśnie wspomniane wcześniej nie wysłanie zaproszeń do części osób i instytucji, które powinny je otrzymać? Jakakolwiek by nie była przyczyna, nie zmienia faktu, że to źle świadczy o organizatorach.
Reasumując można stwierdzić, że część harcerzy i mieszkańców Koła jest rozczarowana tym wydarzeniem. Tak poważny jubileusz zdarza się raz na 100 lat, więc powinien być przygotowany ze szczególną starannością i rozwagą. Oczywiście, zaraz pojawią się głosy, że „jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził”. Jasne, że tak, bo są różne gusta i guściki. Ale nie o gusta tu wcale chodzi, tylko o pewną elementarną sprawiedliwość i rzetelność. Zawsze wydawało mi się, że od harcerzy powinniśmy i możemy oczekiwać czegoś więcej, bo z założenia to osoby bardziej pracowite, bardziej charyzmatyczne, uczciwsze, sumienniejsze i mające wyjątkowe zasady moralne.
Zawiodłem się… Mogę mieć jedynie nadzieję, że nie na wszystkich kolskich harcerzach.
MARIUSZ KOZAJDA
Najlepsze są kamienie węgielne, bo ich nie widać
Nawet Pan biskup wraz ze swoim ordynansem zrobił wielką ścieme.
Mam nadzieję że ktoś wyżej się tym zainteresuje.
Szkoda,ze nie napisałeś wprost-ZHP kolska ,ludzie organizujący i inni,to dawni ludzie po PZPR-owcy.Dlatego nie było ludzi i ordery podostawali…brak slow.To trzeba odnowa zorganizować.