Już około godziny 6:00 rano przed niedawno wybudowanym marketem „Dino” przy ul. Bł.Bogumiła w Kole (a nie jak niektórzy piszą „Bogumiła”, bo Bogumił to może być kumpel czy sąsiad, a nie błogosławiony biskup-pustelnik) ustawiła się spora kolejka oczekujących. Lokalna „atrakcja” dziś właśnie ruszyła. Stąd tyle szumu, bo to pierwszy na tym osiedlu taki mini-market.
Sklep nie jest wielki, ale to pierwsza w tej części Koła tego typu placówka. Już od rana ustawiała się kolejka ciekawskich oraz tych, którzy liczyli na dodatkowe profity i gratisy. W godzinach południowych ciągle jeszcze w markecie widać ruch i zastawiony samochodami pobliski parking. Klienci dostają okazjonalne baloniki i darmowe pączki, a w razie większych zakupów – drobne gadgety. Ogólnie nic wielkiego ani wyszukanego.
Spory minus, który można zauważyć robiąc tam zakupy, to wjazd na parking z ulicy Błogosławionego Bogumiła, który po prostu jest zbyt wąski. Nie wiem, kto to projektował, ale najwyraźniej brakło tej osobie wyobraźni, bo samochody ledwo mieszczą się w tym wąskim gardle, często mijając się dosłownie o centymetry. Warto byłoby to zmienić, póki nie doszło w tym miejscu do jakiś kolizji.
Wbrew obiegowym opiniom, do wybudowania mini-marketu w tym miejscu, na Kaliskim Przedmieściu, nie przyczynił się żaden kolski radny (jeden ma szczególne zdolności opowiadania bajek czego to nie „załatwił”) ani nikt z władz, bo już takie plotki można usłyszeć przed zbliżającymi się wyborami. Jak mówi powiedzenie: „każdy sukces ma wielu ojców”. O ile powstanie kolejnego marketu w Kole można nazwać sukcesem. Dla mieszkańców tego rejonu to większy wybór i wygoda, może także nieraz promocje i lepsze ceny, za to dla małych sklepików może to oznaczać bankructwo i bezrobocie, co w konsekwencji dla ubożejącego miasta jest bardzo niekorzystne.
Tekst i foto: Mariusz KOZAJDA
może lepiej wrócić do nazwy ulicy Lewakowa i Nosuli i wtedy Ci starsi mieszkańcy będą wiedzieli o co biega, o którą ulicę chodzi.
nie mój drogi, przeczytaj początek jeszcze raz
Artykuł jest o markecie i o wjeździe do niego, a ci czepiają się wzmianki o Bł.Bogumile.Nieważny fakt otrwarcia sklepu ani problem z wjazdem do niego ani żaden inny problem w tym miescie?Bo w Kole podobno nie ma problemów tylko jest rzeczywistość mlekiem i miodem płynąca jak chca niektórzy trzymający sie kurczowo koryta.A wy jak widac wszystko gładko łykacie i głowa w piach jak strusie.Tak najlepiej nie?
Wam to wszystko sie nie podoba i niczego nie rozumiecie bo najbardziej pasuja wam płytkie teksciki bez jaj pisane przez miejscowych wazeliniarzy.Dziwni ludzie.
Tak samo mówimy na Poniatowskiego, a nie na Księcia Józefa Poniatowskiego. Zawsze było Bogumiła i nikomu nie przeszkadzało,
Ale nie mówimy „ulica Józefa”, tak? Tylko „ulica Poniatowskiego” – i wiadomo o jakiego Poniatowskiego chodzi. W przypadku Bogumiła niestety nie wiadomo…
Pan redaktor potrafi być uszczypliwy nieraz, przecież każdy mieszkaniec Koła dobrze wie i on sam zakładam, że od dawien dawna potocznie mówi się na Bogumiła i nikomu to nie przeszkadzało do tej pory, ale jak ktoś chce się do czegoś przyczepić…
Od tego powinni być redaktorzy, żeby być „uszczypliwi”. Po co komu potulni dziennikarze-wazeliniarze wychwalający rządzących? To już przerabialiśmy w PRL-u. I niestety, nadal przerabiamy w przypadku niektórych pseudo-dziennikarzy. I prawda, mówimy potocznie, ale wiele osób, szczególnie przyjezdnych do Koła, ale także młodzieży, nie wie o kogo tak naprawdę chodzi.
nie rozumiem tego tekstu z bogumiłem