Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Poznaniu dokonał interwencyjnej kontroli składowiska odpadów na ul. Toruńskiej 239/241 w Kole (wjazd od ul. Zachodniej). O niezabezpieczonym składowisku zawiadomił właściwe służby i urzędy zaniepokojony kolski radny Mariusz Budny, o czym niedawno pisaliśmy. Kontrola wykazała, że radny w większości swoich zarzutów miał rację, a jego interwencja była uzasadniona.

Przypomnijmy, że niedawno opisywaliśmy sprawę interwencji kolskiego radnego Mariusza Budnego (na zdjęciu niżej), który na swoim okręgu zauważył dziwne składowisko odpadów, potencjalnie przez niego uznanych za szkodliwe, które niezabezpieczone w odpowiedni sposób spływały z deszczem wsiąkając w glebę oraz rozpylały się z wiatrem po okolicznych, zamieszkałych przez ludzi posesjach.

Radny Budny podjął interwencję w kilku instytucjach i urzędach: w Sanepidzie, w Urzędzie Miejskim i Starostwie Powiatowym. Jej konsekwencją było uruchomienie szeregu kontroli interwencyjnych.

W konsekwencji sprawa została skierowana do Wojewódzkiego Inspektoratu Kontroli Środowiska w Poznaniu, Inspektoratu w Koninie. W dniach od 16 lipca do 8 sierpnia br. pracownicy Inspektoratu kilkakrotnie dokonywali sprawdzenia spostrzeżeń kolskiego radnego. W toku kontroli ustalono, że plac użytkowany jest przez firmę z miejscowości Szydłowo, która zajmuje się wyrobem ceramiki. Firma ta posiada decyzję Starosty Kolskiego z dnia 8 maja 2013 r. udzielającą pozwolenia na zbieranie odpadów. Jednakże – jak pisze Inspekcja Ochrony Środowiska w swojej odpowiedzi do radnego – „pozwolenie zobowiązuje firmę do magazynowania odpadów na utwardzonym gruncie, zabezpieczonym przed dostępem osób postronnych, w sposób nie powodujący zagrożenia dla środowiska”.

Podczas oględzin placu w dniu 16 lipca br., inspektorzy Ochrony Środowiska w obecności kolskich urzędników oraz właściciela wspomnianej firmy, stwierdzili między innymi, że biały proszek składowany na placu to szlamy z zakładowej oczyszczalni ścieków firmy „Sanitec Koło”, który sklasyfikowany jest jako „odpad inny niż niebezpieczny”. Odpad jest przywożony na plac i systematycznie odbierany przez firmę z Szydłowa, która wykorzystuje go do produkcji ceramiki.

Stwierdzoną nieprawidłowością było to, że „miejsce magazynowanych odpadów nie było zabezpieczone przed dostępem osób trzecich”, co sprowadza się do tego, że plac nie został całkowicie ogrodzony. Potwierdziły się także zarzuty radnego Budnego dotyczące braku uszczelnienia placu, co powoduje, że po deszczu odpady w formie białego płynu wsiąkają bezpośrednio w glebę, a kontrolujący plac inspektorzy stwierdzili, że „plac magazynowy nie był wyposażony w urządzenia zabezpieczające przed pyleniem zdeponowanej substancji”. Konkludując kontrolerzy stwierdzili, że powstałe wycieki substancji wsiąkające po deszczu w glebę „należy sklasyfikować jako odprowadzanie ścieków do ziemi”, na co przedstawiciel firmy z Szydłowa nie miał stosownego zezwolenia.

O stwierdzonych na kontrolowanym placu nieprawidłowościach Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska poinformował pisemnie Starostę Kolskiego. Jeśli użytkownik placu nie naprawi naruszeń w stosownym terminie i nie uzyska wymaganych zezwoleń administracyjnych, Starosta będzie zobowiązany do cofnięcia firmie swojej zgody na składowanie odpadów na tym terenie.

W tym miejscu na usta cisną się ważne pytania:

1. Czemu urzędnicy Starostwa Powiatowego wydali zezwolenie na składowanie odpadów nie sprawdzając w terenie czy plac, na którym mają być składowane, rzeczywiście spełnia kryteria chroniące środowisko i okolicznych mieszkańców?

2. Czemu wydano takie zezwolenie na składowanie odpadów na terenie miasta, w bliskości domostw ludzkich, tym bardziej, że – jak się okazało po kontrolach – plac magazynowy nie spełniał wymogów ochrony środowiska i ludzi? Dlaczego nie było to wcale konsultowane z mieszkańcami okolicznych posesji?

3. Czemu urzędnicy nie kontrolują prawidłowości wydawanych przez siebie decyzji, przez co zmuszony jest to robić radny Mariusz Budny? Jest to obowiązek urzędników, którzy biorą za to stosowne wynagrodzenie, a nie radnego, który wyręcza ich w obowiązkach.

Z takimi pytaniami nasza Redakcja wystąpi do Starosty Kolskiego z prośbą o udzielenie wyczerpującej odpowiedzi.

Tekst i foto: MARIUSZ KOZAJDA