Wprost niewiarygodna przygoda spotkała mieszkańca Koła Sebastiana Jaskólskiego, który pojechał wczoraj zrobić świąteczne zakupy do „Biedronki” na osiedlu Powstańców Wielkopolskich. Zamiast świątecznego zajączka lub baranka trafiła mu się … sarenka. Taka prawdziwa, żywa! Jak to możliwe? Przeczytaj!
Pan Sebastian wraz ze swoją dziewczyną pojechali w południe zrobić zakupy w „Biedronce”. Gdy już zaparkowali i wysiadali z samochodu, nagle ujrzeli coś niesamowitego: – Spomiędzy blaszanych garaży stojących w pobliżu bardzo szybko wybiegła sarna i przez otwarte drzwi jednym susem wskoczyła do mojego Fiata, wprost na tylne siedzenie – opowiada – Za nic nie chciała stamtąd się ruszyć. Wyglądała przy tym bardzo przyjaźnie.
Mała sarenka – ku ogromnemu zdumieniu pasażerów samochodu – zachowywała się prawie jak oswojony piesek. Dawała się dotknąć, pogłaskać. Nawet podawała łapkę… – Nie mam zupełnie pojęcia jakim cudem ona znalazła się w centrum Koła. A tym bardziej czemu wskoczyła mi do samochodu – relacjonuje Sebastian Jaskólski – Zaraz też obdzwoniłem Straż Miejską i Policję, ale nigdzie nie bardzo wiedziano co z tym zrobić… Strażnicy radzili zawieźć ją do weterynarza, ale nie byli w stanie powiedzieć gdzie i czy jest otwarte i kto może mi pomóc. Na Policji w Kole byłem pod samymi drzwiami samochodem i pytałem się co z tym problemem zrobić. Kazali wieźć do weterynarza albo do lasu. Znajomi obdzwonili leśniczych i doradzali mi po tym, że lepiej nie oddawać w ich ręce, bo obawiali się, że zawieziona do leśników mogłaby skończyć marnie…
Autor tego artykułu wspólnie z pasażerami feralnego samochodu zatelefonował też do znanego kolskiego weterynarza Piotra Śniegockiego. Ten początkowo wyraźnie nie dowierzał temu co słyszy, bo przecież cała sytuacja wydawała się komiczna i niesamowita, ale przecież to jeszcze nie prima aprilis. Pan Piotr także radził wypuścić sarenkę do lasu: – Mimo, że jest ładna i słodka, łagodna, niestety ustawa zabrania trzymania w domach czy na posesjach dzikich zwierząt. Więc nie ma wyjścia, trzeba tak zrobić – radził.
– Wypuściliśmy ją w Modzerowie przy lesie. Wcześniej jeszcze zjadła z ręki banana. Nie chciała wyjść z samochodu. Podczas jazdy siedziała jak pies i patrzyła na drogę. Widać, że była oswojona albo zagubiona. Może przeżywała, że jej matkę ktoś wcześniej zastrzelił? Po wypuszczeniu zadzwoniłem jeszcze raz na Komendę Policji i potwierdziłem wypuszczenie jej do lasu, aby nikt nie zarzucił, że ją przerobiłem na kiełbaski – zakończył swoją opowieść z uśmiechem Pan Sebastian.
I tak to właśnie w ten przedświąteczny dzień kolaninowi zamiast wielkanocnego zajączka czy baranka trafiła się … sarna. Strach się teraz bać robić zakupy i otwierać drzwi samochodu w centrum Koła. Bo kto wie co może nam wskoczyć na tylne siedzenie 🙂
Tekst i foto: MARIUSZ KOZAJDA
i się obraził. Jak zwykle 🙁
Z jednym się z Panem zgodzę, nie ma sensu komentować Pańskich wypowiedzi bo w odpowiedziach sam Pan sobie zaprzecza; hipokryzja goni hipokryzję.
Nie ładnie też wypominać mi młody wiek- to, że nie jestem w Pana wieku, nie znaczy, że mam mniej słuszności od Pana. W Pańskim mniemaniu Pan ma więcej racji, w moim-ja, więc pod tym względem akurat niczym się nie różnimy.
A tak poza tym po raz kolejny obraził mnie Pan, tak naprawdę nie znając mojej osoby.
Bardzo się cieszę, że poprzez swoje komentarze udowodnił Pan, że zależy Panu tylko na wypromowaniu swojej osoby, co przykrywa Pan szlachetnymi sloganami. Kreuje się Pan na kogoś, kogo podobno obchodzi los mieszkańców, ale gdy tylko ktoś (jak ładnie Pan to nazwał) mojego pokroju wyraża swoją opinię, która w jakimś stopniu w Pana trafia, zachowuję się Pan jak rozpieszczone dziecko, któremu zabrano zabawkę.
I po raz kolejny ( i ostatni z resztą) raz apeluję by zachowywał się Pan jak człowiek na poziomie, a nie jak internetowy bokser, którego jedyną umiejętnością pisarską jest obrażanie innych.
Pozdrawiam serdecznie i życzę bardziej udanych materiałów na artykuły.
Tymczasem.
To Pani mnie obraża od samego początku nie mając zielonego pojęcia o tematach, które komentuje. I tak znoszę to bardzo spokojnie.
I bardzo proszę tu już więcej nie pisać, bo sobie po prostu tego nie życzę i zacznę takie złośliwe i kłamliwe komentarze usuwać. Nie mam obowiązku znosić niczyjej ignorancji, cwaniactwa i podważania tego co dla miasta zrobiłem w swoim życiu. Tym bardziej anonimowego cwaniactwa. Proponowałem spotkanie, to oczywiście nie. To było do przewidzenia… Nie mamy o czym dyskutować. Żegnam po raz kolejny i ostateczny.
Ewelina – gratuluję opanowania, stylu i rzeczowości wypowiedzi, której twojemu adwersarzowi wyraźnie brakuje.
Prowadzenie z Panem rozmowy na poziomie nie ma najmniejszego sensu, ponieważ Panu tego poziomu brakuję co widać po sposobie wypowiedzi. Radziłabym popracować nad formą, jeśli chce Pan uchodzić za gwiazdę dziennikarstwa w naszym regionie wypowiedzi typu „parskam śmiechem”, „niegramotna” stawiane w opozycji, do przemyśleń osób komentujących są delikatnie mówiąc nie na miejscu, tym bardziej, że obraża Pan w ten sposób ludzi, którzy nie zgadzają się Pana ideałami.
Proste, ja wiem swoje i Pan wie swoje. Jeśli chce Pan, żeby ludzi traktowali Pana wypowiedzi poważnie, to niech Pan traktuje poważnie czytelników, a niestety komentarze tutaj świadczą tym, że działa Pan na zasadzie „moja racja jest najmojsza”.
Nie ma sensu także prowokowanie ludzi tym, żeby podawali swoje dane.Jako autor artykułu nie ma w tym nic dziwnego, że Pan tak robi, więc nie ma co wywyższać się tym , że podpisał się Pan swoimi danymi bo to najzwyczajniej w świecie należało zrobić.
Pozwalając na komentowanie artykułów, sam Pan daje możliwość anonimowego wypowiedzenia się ludziom, więc zarzucanie im, że się nie podpisują pod wypowiedziami jest kolejną hipokryzją. Jeśli chce Pan poznać grupę osób, które stoją w opozycji do Pańskich poglądów, proszę zorganizować konferencję, wtedy stawię się z miłą chęcią osobiście i udowodnię Panu, że ” Pani jest panią, a nie panem he he. ”
Niestety władze i opozycja w naszym mieście iście pasują do adaptacji sławetnego już serialu „Ranczo”- czysta komedia; Pana z założenia niezależna i rzetelna gazeta także wspaniale się w tą komedię wkomponowuje.
p.s a jeśli chce mi Pan zarzucić, że sama te władze sobie wybrałam, to pragnę zakomunikować, że dopiero od niedawna posiadam czynne prawo wyborcze.
Wyraźnie widać, że Szanowna „Pani” „dopiero od niedawna posiada czynne prawo wyborcze”… Z tego zapewne wynika ta przemądrzałość – i nic poza nią.
Jak ma być dobrze w Kole, skoro „sprawa sarenki” wywołuje takie emocje i kontrowersje, natomiast sprawy inwestycji w mieście, problemów bezrobocia i biedy, rosnącego zadłużenia, itp. pozostają na szarym końcu i tak naprawdę nie są wcale przedmiotem zainteresowania ludzi pokroju tej świeżo upieczonej „Pani”…
Natomiast anonimowe komentowanie tekstów nie powinno się sprowadzać jedynie do złośliwości, pomówień i pisania nieprawdy. Aby o czymś pisać i komentować powinno się mieć w danym temacie wiedzę i doświadczenie życiowe.
I konkludując. To moja PRYWATNA strona. Mam prawo mieć swoje osobiste poglądy oraz je tu wyrażać. A skoro „Pani” się to nie podoba, to nie zatrzymuję na siłę – proszę tu nie wchodzić i nie czytać! Nikogo nie zmuszam, żeby się ze mną zgadzał. Żegnam!
Pani Ewelino. Chciałbym zauważyć, że nieprawdą jest, że dzikie zwierzęta nie lgną do ludzi. Proszę poczytać jak to było chociażby w sławetnej ostatnio Korei Północnej przy okazji narodzin Kim Dzong Ila. Nie zdziwiłbym się jakby w ciągu kilku dni pojawił się artykuł, że w czasie uścisku Pana Sebastiana z sarenką, widocznym na zamieszczonym zdjęciu pojawiły się bociany zwiastujące długo oczekiwaną wiosnę, a skowronki swoim radosnym „tirli tirli” ogłosiły pokój na świecie
Przejrzałam jeszcze wypowiedzi Pana oraz innych uczestników tej dyskusji, i tak na przyszłość- winny się tłumaczy..
Zwykły slogan… Nie jestem nauczony milczeć, gdy ktoś wypisuje kompletne brednie.
To może Pan redaktor poda nam te dowody na tą swoją działalność? Chętnie posłucham.
Ludzie nie są głupi, a niestety władza i opozycja w tym mieście często tak myśli. Ten artykuł niestety pokazuję, za kogo również Pan ma zwykłych obywateli. Dzikie zwierzęta nie lgną do ludzi, choćby nie wiadomo jak bardzo ci byli niesamowitymi obywatelami, którzy udzielają się w wielu dziedzinach. A jeśli faktycznie( w co wątpię) to zwierzę samo przyszło do pana Sebastiana, musiało być chore bądź uciekło z jakiejś prywatnej hodowli i wywiezienie jej kilkanaście kilometrów dalej było nierozsądne.
Może pan wierzyć w swoją misję, ja niestety uważam, że pańska z założenia „niezależna” gazeta nie wnosi nic oprócz oczerniania władzy rządzącej, a promowania pewnej partii, co nawet średniej inteligencji królik odczytałby między wierszami pańskich artykułów.
Trochę wysiłku – proszę sobie poszukać w necie, w bibliotekach, w archiwach,itd. Jest tego pełno, zbyt wiele, żeby tu wypisywać. Niemniej myślę, że Pani doskonale wie co i kiedy robiłem, ale po prostu udaje niegramotną… O ile Pani jest panią, a nie panem he he. „Uwielbiam” anonimowe pisanie komentarzy przez czytelników… Proszę napisać w mailu do mnie swoje dane i telefon kontaktowy, a chętnie spotkam się i porozmawiam oraz przedstawię bardzo konkretnie co, jak i kiedy robiłem… Jestem otwarty na rozmowę. Zapraszam.
A co „promowania pewnej partii”, to na takie stwierdzenie mogę jedynie parsknąć gromkim śmiechem 😛 To,że akurat ta partia robi sobie dobry PR, że zaprasza media na swoje spotkania, konferencje, akcje, nie oznacza WCALE, że ją popieram 🙂
A co do „oczerniania” władzy w Kole to jeszcze większy pusty śmiech 😀 Ta władza sama się ośmiesza.
wielki szacunek za profesjonalną opiekę i ludzkie serce dla zagubionego zwierzaka. To pozwala wierzyć, że są jeszcze dobrzy ludzie.
no właśnie… „kogo to wina” ?
Oj Waldek Waldek…artykUł co tu się dzieje … słownik do raczki:)
Szczerze to mi koło tyłka lata ta historia ”zdumiewająca” ludzie nie mają co do garnka włożyć,a tutaj szanowny Pan redaktor opisuję nieprawdopodobną historię z której trzy czwarte czytających się śmieje. Nie wiem to ma na celu wypromowania tego bohatera czy coś ? Jak widać nie sprawdza się.. Zgłoś się z tym do programu nieprawdopodobne a jednak tam lubią takie bzdety. Skoro to było w południe to moze ktoś widział to zdarzenie poza uczestnikami ? Jakieś komentarze od obserwatorów by się przydały nie postarał się Szanowny Pan Redaktor w mojej opinii to sprzedanie chorego tekstu ,który zyskał na popularności z byle czegoś prymitywnego.
Co do tego, że „nie postarałem się”… Ja mam mocne dowody na moje wieloletnie działania i starania, a Ty jak się starasz Konstancjo, żeby w Kole było dobrze, żeby ludzie mieli co do garnka włożyć? I kogo to wina, że ludzie w Kole „nie mają co do garnka włożyć”??? Iść do urn i głosować mądrze, a nie siedzieć przed telewizorami w dniu wyborów!!! Od samego narzekania nic się nie zmieni.
I tekst ten nie ma na celu wypromowania kogokolwiek, no może nikogo poza sarenką 🙂
Ja pierd… co za kit i expert od prawa karnego z 10-cioma złotymi w kieszeni . Kozajda ty taki stary wyjadacz i dałeś się wpuścić w maliny ???
Ten gość jeszcze tobie da popalić na tym żeruje . Pozdrawiam .
Dzikie zwierzę wskakuje do punto dwu drzwiowego w centrum miasta i je z ręki chyba wcześniej Jaskólski go – to zwierzę ujarał hehe .
Wygraliście wszystkie zawody panowie – expert od prawa karnego – wymiękłem .
Zgadzam się że niektóre komentarze mogą pisać specjalnie osoby z konkurencji, żal im że kurier kolski ma więcej czytelników niż inni? Dobrze że nie piszą aż takich głupot bo znając Sebastiana spewnoscią sprawa trafiła by już do Sądu, gdzie zresztą przebywa co dzień w związku ze spoją pracą, a osoby które go znają wiedzą że jest ekspertem prawa karnego. Także Redaktor by niepopuscił jak by zaczeli pisać gorsze głupoty bo artykół jest do czytania a nie do pomawiania innych osób. Jak się to komuś nie podoba niech włoży głowe do wc i spusci wode
O Widać że prawda boli wrednych ludzi co piszą bzdurne komentarze i jak im coś nie wychodzi to zarzucają Redaktorowi nieprawdę. Boże co za kraj. Ja w to wierze że taka historia miała miejsce. U mnie po polu biegał Struś w zeszłym roku i mam znajomych myśliwych co twierdzą że młode sarenki się nie boją i nieraz podchodzą do ludzi jak są głodne.
Ciekawy jestem kto pisze takie bzdurne komentarze i domyślam się , a nawet jestem przekonany że piszą je osoby z konkurencyjnej gazety, które znam i wiem że zrobią wszystko aby zniszczyć konkurencję. Jednak zachowam nazwiska dla siebie
Wszyscy,którzy znają Sebastiana wiedzą co jest grane…Tyle w tym temacie. A koledzy tu będą się bronić wzajemnie więc nie ma co wchodzić w dyskusje.
przecież to widać gołym okiem z tą reklamą.. co za łeb z tego Sebastiana..że niby zdjęcie zamazane..ahh szkoda słów
Uważaj na słowa gościu i te bajki to możesz sobie małym dzieciakom wkręcać. Nie będę więcej pisać z kimś tak niskim jak Ty którego prawda boli i wyzywa ludzi.
Straszyć to sobie możesz dzieci w przedszkolu, a nie mnie. Sam uważaj na słowa „gościu”, bo zaczynasz mnie szkalować, i choć piszesz tu anonimowo, ale w razie czego anonimowy nie pozostaniesz… Zwracasz się tu do mnie, do autora artykułu, a ja – w przeciwieństwie do ciebie – nie ukrywam swojego nazwiska. Tym się różnimy, że ty złośliwie opluwasz ludzi jako anonimowy „Mateusz”, a ja mam odwagę pisać otwarcie, uczciwie i bez chowania głowy w piasek.
I tu Cie drogi redaktorku zdziwię bo jeśli ma się tego typu reklamy na szybach to obraz widzony przez nie jest ciemniejszy niż z pozostałych szyb a jak widzimy na zdjęciu obraz jest taki sam na przed nich jak i na tylnich szybach. Nie unoś się bo widzę że już Ci lekko nerwy puszczaja czyżby prawda zabolała? Jestescie siebie obydwoje warci 🙂 Pozdrawiam i życzę więcej takich pomysłów.
Sam robiłem te zdjęcia w środku samochodu i wiem jak było, jak to wygląda. I nie obchodzą mnie wymysły jakiegoś chorego z nienawiści człowieka, który do tego nie potrafi zrozumieć, że zbyt ciemne zdjęcia po prostu rozjaśnia się przed umieszczeniem na stronie, by były czytelniejsze.
Proszę mi powiedzieć dlaczego na zdjęciach sarny w aucie na szybach nie ma reklam, a nagle na zdjęciu partnerki Pana Sebastiana reklamy są? Po miejsce robienia zdjęć nie wygląda na teren obok biblioteki 😉 Czy to nie jest kolejna próba wypromowania Pana Sebastiana? ;>
Już było tłumaczone, ale widzę, że nie dociera… Przykre. Tego typu reklamy siatkowe od środka nie są widoczne, jedynie z zewnątrz. Poza tym czego człowieku czepiasz się reklamy, która do tego jest zamazana? To jedynie tło zdjęcia bez żadnego znaczenia. Zastanów się jakie wypisujesz absurdy.
I jest to zdjęcie robione w okolicy Biblioteki, od strony parku. Kto jest inteligentny i bystry, jest w stanie to zobaczyć. Tylko jakie to ma znaczenie? Zwykłe złośliwe czepianie się…
Czyli zdjęcie było zrobione koło biblioteki, czyli wszystko jasne. Naprawdę fajna historia, jednak zaskakuje bardzo że sarenka nie bała się. Ja myślę że dobrze zrobili jak zwrócili jej wolnośći za to należy sie pochwała. Ja kiedyś sarnie dałem kiwi w lesie jak byłem na grzybach i też się nie bała. Może młode sarny nie znają jeszcze życia i podchodzą do ludzi. Dobrze że ta sarenka nie trafiła na myśliwego albo jakiegoś kłusownika
Myślę, że to logiczne wytłumaczenie, że młoda sarenka po prostu była ufna i dlatego nie bała się. Jeszcze jej życie nie nauczyło, że człowiek to najgorszy drapieżnik i należy przed nim uciekać co sił w nogach.
T.J. jaki ty zacofany jesteś. Nie wiesz że okleiny od środka nigdy nie widać tylko normalna jest widoczność, a od zewnątrz widać okleine. Boże jaki baran. Dziwie sie tylko że ta sarna dała sobie zdjęcie zrobić.
Autor tego artykułu wspólnie z pasażerami feralnego samochodu zatelefonował też do znanego kolskiego weterynarza Piotra Śniegockiego. A więc Pan Redaktor był na miejscu
Dobrze zrobili że ją uwolnili a jak komuś się nie podoba i pisze głupio to trudno, najważniejsze że zwierze zostło uwolnione i najadło się troche witamin które ma banan. Ja na ich miejscu nie wiem co bym zrobił, może szkoda mi by było pieniędzy na paliwo, widać ze dla nich to nie było ważne i liczyło się tylko uratowanie sarenki bo życie jest bezcenne:)
na kilku zdjeciach tylna szyba bez reklamy a na ostatnim reklama… cos nie tak
Nie żadna „reklama” tylko samochód, który jest po prostu tłem do zrobionego zdjęcia. Gdyby iść takim śmiesznym tokiem rozumowania, to robiąc zdjęcie jakiejkolwiek ulicy w Kole i zamieszczając je, gdyby na nim były w tle jakieś szyldy firm czy tablice reklamowe ustawione przy jezdni, powieszone na budynkach, to też byłaby reklama? Bynajmniej.
A co do zdjęć, to od środka nie widać oklejenia zewnętrznego szyb. Jakie to typowe dla niektórych komentujących – nie znać się, ale mądrować!
Śmieszny jesteś koleś. Negatywne komentarze piszesz i myślisz ze nikt sie nie kapnie. Zapomniałeś ze masz jedno ID a różne nicki. Musisz być naprawde głupi haha. Nie wiem skąd się biorą tacy ludzie. Bym napisał więcej o tobie ale dam se spokój zwłaszcza że cie znam i wiem że jesteś lekko upośledzony. Moim zdaniem Sebastian zrobił dobrze, dziś w biedronce też była rozmowa na ten temat i wiele osób to widziało.
przez szyby w aucie widac ze to nie jest koło Biedronki,pozatym mialem kiedyś spotkanie z sarną koło ruskiego cmentarza i wiem ze dzikie zwierze nie pozwoli sie zblizyć czlowiekowi do siebie, uciekajac wbila sie miedzy szczeble ogodzenia cmentarza(musiala straż pozarna ja uwalniac). A tutaj jak grzecznie sobie siedzi….. dzikie zwierze zdemolowaloby calkowicie środek auta i szyby, a tutaj malo brakuje zeby sobie pasy zapiela……
Te zdjęcia nie były robione koło „Biedronki”, bo gdy Sebastian Jaskólski dzwonił do mnie ja byłem obok Biblioteki na ul. Sienkiewicza, koło ronda. Nie miałem w tym momencie jak podjechać na Powstańców Wlkp., więc on podjechał samochodem razem z sarną tam gdzie akurat ja byłem. I to cała „tajemnica”. To, że sarna była tak spokojna, zarówno ich jak i mnie bardzo zastanawiało. Stąd moje przypuszczenie, że ktoś w pobliżu musiał ją chować na którejś z posesji.
Fakt zwierzęta są głodne ale żeby iść do tego pana to była chyba sarna kamikadze , ja nie dała bym mu nawet trzymać smyczy od mojego kundla
Ta pan Sebastian coś trochę przeholował z tym tematem, trochę jesteś fantastą co Seba?? Niewątpliwie znowu kreujesz sie na bohatera ale tym razem coś nie wyszło te daty…….i jeszcze sarna akrobata .Panie redaktorze przyznaj że to był żart na pierwszego kwietnia . sebastian jak nie tym razem to następnym ci sie uda
Po raz kolejny powtórzę, że to nie jest żaden żart prima aprilisowy.
Czytając ten artykuł postąpił bym tak samo i wypuścił sarenkę do lasu, bo nikt nas w szkołach nie uczył co mamy zrobić w takiej sytuacji, a patrząc na ten artykuł to Pan Sebastian wykorzystał wszystkie możliwe sposoby aby dowiedzieć się co ma zrobić z sarenką. Jedno jest pewne że lepiej ją wypuścić do lasu niż ma skończyć w garnku, ale zawsze znajdą się jacyś zazdrośnicy i debile co piszą bzdurne komentarze.
ta yhymmm 2 drzwiowy samochod a sarna wskoczyla na tylnie siedzenie 🙂 bajki bajki 1 kwietnia coraz blizej, nie ma to tamto reklama swietna 🙂
Z wyjaśnień pasażerów samochodu wynika, że sarna wskoczyła w momencie, gdy przednie siedzenie było uchylone i w ten sposób był dostęp na tylną kanapę wozu. To nie żart na 1 kwietnia.
Zastanawia mnie fakt, że pierwsze zdjęcie zostało zarejestrowane 28 lutego, a ostatnie 28 stycznia 😉
Bzdura. Tylko tak można to skomentować.
Nikt tematem, się nie zajął należycie – począwszy od Policji, kończąc na weterynarzu, stwierdzam że ” olali sprawę”. Sarenka powinna trafic do kolskiej lecznicy na obserwację, zwierzątko mogło byc sfrustrowane jakąś chorobą, i dlatego, tak łatwo poddawało się opiece ludzi. Dziwne, zwierzęta leśne, szczególnie sarny są tak płochliwe i bojaźliwe,że aż dziw bierze że ta tak zareagowała.
Pan Sebastian, zrobił wszystko co mógł, lecz wypuszczenie do lasu, to nie był dobry pomysł, sarenka była z innego rejonu, miała swoje stado, rodzinę, gdzieś tu w okolicach. W ostateczności, można było ją wypuścic , poza granicami Koła, na pola. Właśnie wczoraj jechałem od Izbicy, w stronę Koła, widziałem stada saren, szukających pożywienia na polach, blisko przejazdu kolejowego, biedne, głodne podchodzą blisko ludzi. Zima daje się we znaki nie tylko ludziom. Modzerowo oddalone jest od Koła, ponad dwadzieścia kilometrów, trudno będzie jej się zaklimatyzowac i poszukac stada, które by ją przyjęło – najprawdopodobniej, źle się to dla niej skończy i będzie pożywką, dla bezdomnych psów, co krążą w Modzerowie
Ta a barany fruwają , czy nikt nie widzi że ta sarna jest oswojona? żadne dzikie zwirze nie bedzie tak spokojnie sie zachowywać przy człowieku nawet za cene życia .Fajna reklama ale to taka sama jak i na twoim aucie prawda? Seba jestes wielki znowu sam sobie robisz reklamę i te twoje wpisy tu ,sam sobie bijesz brawo .Czy to nie ty ciagle walczysz z Policją i Strażą Miejską? I ty byś do nich dzwonił? e chyba nie co???
Prima aprilis 😉 a wy głuwkujecie…..
To nie jest żaden prima aprilis. Trochę logiki! Tekst był napisany i zdjęcia zrobione praktycznie 4 dni przed 1 kwietnia.
Zastanawiajace skad wzieła sie w centrum miasta?Moze ktos w pobliżu ją chował w domu i uciekła mu.
Za łeb i do gara;p:)
całkowicie się zgadzam lecz nie każdy tak by postąpił. Wzorowa postawa mieszkańca miasta Koła
Właśnie to jest wspaniałe pomagać bez bronnym zwierzęta tak trzeba trzymać.
No to cały Sebastian – nie dość że pomaga mieszkańcom miasta w każdej sytuacji. Ale widać też że pomaga zwierzątkom. Brawo:) Często go spotykam na zwodach wędkarskich. Wesołych świąt.
Fajna historia… Ale prawdę mówiąc miałem jeszcze dziwniejszą. Wczoraj pod „kaufem” wracając z zakupów wsiadłem do samochodu i ku mojemu zdziwieniu zobaczyłem że w mojej reklamowce schowało się 8 żubrów przytulających się do siebie… za cholerę nie chciały ode mnie odejść, więc nigdzie nie dzwoniłem, tylko przygarnąłem… niestety zadne nie przezyło, zostały tylko puszki….
pozdrawiam