Z cyklu: „Magia miejsc”: Nauczanie zastąpiło tarcie drewna

Autor: kurier-kolski.pl | 06.03.2012

Przestrzeń urbanistyczna naszego miasta zmieniła się w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat nie do poznania. Nie tylko powstały całkiem nowe obszary zabudowy mieszkalnej, jak osiedla mieszkaniowe przy ul. Broniewskiego, Włocławskiej, Powstańców Wlkp. czy Kolejowej, ale poza nową zabudową, na starych terenach, zmiany dokonały się w sposób najmniej oczekiwany. W naszym mieście jest kilka takich miejsc.

Na ulicy Księcia Józefa Poniatowskiego, obecnie nr 22, znajdował się największy w Kole parowy tartak Aleksandra Neumanna. Wysoki komin i zabudowania techniczne panowały nad słabo zabudowaną wówczas prawą stroną ulicy. Tartak był czynny przed wojną, w czasie wojny i po wojnie do roku 1955, kiedy to strawił go pożar.  Ogień, a dokładnie jego źródło, powstało w składzie trocin i przy dość silnym wietrze zachodnim objął cały obiekt. Przyczyny powstania tego pożaru nie zostały jednoznacznie wyjaśnione. W tym czasie realizowano wyścig pracy. Tartak pracował „na okrągło“ całą dobę. Pracownicy podejrzewali, że na skutek przeciążenia mogło nastąpić zaiskrzenie i powstało źródło ognia. Pożar zagrażał najbliższym domom na ul.Leśnej, a były to budynki drewniane. Na przykład dom Państwa Stanisławy i Bolesława Chojnackich ocalał dzięki skutecznej pomocy sąsiedzkiej z udziałem Jana Kelnera i Adama Rybickiego oraz innych najbliższych sąsiadów. Rosnąca przed domem duża jabłoń swą rozłożystą koroną gałęzi w znacznym stopniu powstrzymała impet płomieni, i również ten czynnik spowodował, że dom ocalał. Pani Chojnacka nawet wynosiła już na bezpieczną odległość pościel i inne podręczne sprzęty domowe.

Niestety nie zachowało się żadne zdjęcie tego tartaku. Gdyby ktoś takie miał, proszony jest o pilny kontakt z Redakcją „Kuriera Kolskiego“.


Przedwojenny Tartak Parowy Firmy I. Ph. Glesinger w Broszniówie, Powiat Krechowice (Małopolska). Czy podobnie wyglądał tartak parowy w Kole? Kto ma zdjęcia kolskiego tartaku?

Teren tartaku ma również swą tragiczną kartę z okresu zakończenia wojny. Dzień po wejściu do Koła żołnierzy radzieckich, jeden z mieszkańców ul. Dąbrowskiego powiedział napotkanym Rosjanom, że w tartaku ukrywają się Niemcy. Dwaj żołnierze z pepeszami poszli szukać „giermanców“ i w piwnicy pod drewnianym stropem znaleźli pięciu wystraszonych żołnierzy niemieckich (jeden ze świadków podaje, że było ich sześciu). Ludzie ci obrośnięci, zmarznięci, błagali o darowanie im życia… bezskutecznie. Zostali rozstrzelani na strzelnicy po drugiej stronie ul. Poniatowskiego.

Po pożarze tartak nie został już nigdy odbudowany. Przez wiele lat jego wysoki komin samotnie sterczał nad całym okolicznym terenem, a następnie przeznaczono ten grunt pod budowę nowej szkoły w Kole. Do dziś, gdy są tu robione jakieś wykopy ziemne, natrafia się ciągle na drewniane wióry – ostatnią pozostałość nieistniejącego tartaku.


Wielkie drewniane pnie wjeżdżały do tartaku po szynach na specjalnych wózkach jak ten na zdjęciu.

Szkoła Podstawowa nr 4 w Kole przyjęła pierwszych uczniów w lutym 1961 roku. Uroczyście przecinał wstęgę i otwierał szkołę Przewodniczący Powiatowej Rady Narodowej w Kole Pan Władysław Ciupa. Szkoła ta powstawała w latach, gdy budowano „Tysiąc Szkół na Tysiąclecie“, jednak ten obiekt nie powstał ze składek Społecznego Komitetu Budowy Szkół, a ze środków budżetu państwa. Pamiętam podniosłe chwile tego otwarcia, sam w nim uczestniczyłem i z innymi koleżankami i kolegami występowaliśmy w programie artystycznym przygotowanym specjalnie na tę okazję przez nauczycielkę Panią Stanisławę Jaworską.

Szkoła żyje i systematycznie rozwija się. Została ogrodzona, zagospodarowano teren wokół niej. Po latach rozbudowano o nowe skrzydło i całkiem niedawno gruntownie zmodernizowano cały obiekt i jego obejście. Od początku była to placówka wzorcowa. Wielu uczniów wspomina lata w niej spędzone z sentymentem i szacunkiem do kadry nauczycielskiej. W latach od powstania szkoły kierowali nią wspaniali, oddani sprawie nauczania i wychowania ludzie. Sztafetę kierujących szkołą stanowili i stanowią wysokiej klasy pedagodzy: Pan Mieczysław Olasiński, Pani Alina Olejnik, Pani Irena Szewczyk, Pan Wiesław Karaszewski, Pan Andrzej Korzeniowski, a obecnie Pan Lech Brzeziński.


Fot.: Adam Wilk

Przez lata szkoła przechodziła, tak jak inne placówki oświatowo-wychowawcze, reorganizacje i zmiany. Miała kierowników, dyrektorów, była Szkołą Podstawową nr 4, potem Szkołą Podstawową nr 2, a obecnie jest  Zespołem Szkół nr 1 w Kole w skład którego wchodzą: Szkoła Podstawowa nr 2 im. Adama Mickiewicza i Gimnazjum nr 3 im. Papieża Jana Pawła II. Szkoła jest chlubą nie tylko mieszkańców Kaliskiego Przedmieścia, ale wszystkich kolan, bo wyniki pracy wychowawczej z młodzieżą i ich osiągnięcia w nauce stawiają tę palcówkę na najwyższym poziomie.

Kolejne kolskie „magiczne miejsce“ gdzie przemiany dokonane przez ludzi pozwalają tworzyć rzeczy nieprzeciętne dla dobra ludzi. Piękna nasza polska szkoła, która nawiązuje do tradycji gdzie: „Polska krajem ludzi kształcących się“.

ADAM WILK

reklama

Subskrybuj
Powiadom o
guest
3 komentarzy
Najnowsze.
Najstarsze. Najbardziej oceniony.
Informacje zwrotne.
Zobacz wszystkie komentarze.
Piotr
Piotr
12 lat temu

Posiadam chyba jedyną pamiątkę po Aleksandrze Neumannie i jego tartaku.Pieczęć owalna z napisem w języku niemieckim „Własność Aleksander Neumann”. Pieczęć tą wraz z innymi pamiątkami kolskimi z XIX i poczatku XXw będzie można obejrzeć na początku września w MDK na wystawie pt „Było nie zgineło” – pamiatki historii materialnej Koła.

Telefon interwencyjny

Widziałeś(aś) coś ważnego? Chcesz się podzielić informacją?
Masz problem i nie wiesz co robić?

Zadzwoń!
Anonimowość gwarantowana!

600 152 526