Dziś już od rana dało się widzieć wyjątkowe poruszenie w centrum Koła. Wszystko w związku z informacjami o planowanych zamachach bombowych w budynkach administracyjnych, a może nie tyle bombowych, co zamachach biologicznych, bo groźba dotyczyła rozpylenia substancji zawierającej śmiertelne zarazki chorobotwórcze. Postawione na nogi służby mundurowe ewakuowały pracowników kilku ważnych instytucji. Sprawa nie dotyczyła jedynie Koła, bo informacje o zamachach jakiś ponury żartowniś wysłał do wielu instytucji w całej Polsce.

Do Starostwa w Kole informacja o rzekomych bombach dotarła około godziny 9.20 z mieszczącej się w tym samym budynku przy ul. Sienkiewicza Prokuratury Rejonowej. Szybko i profesjonalnie zadziałało w tej sytuacji Centrum Zarządzania Kryzysowego przy kolskim Starostwie Powiatowym. Natychmiast powiadomiono kolski Sanepid w związku z zagrożeniem epidemiologicznym. Potem zorganizowano u prokuratora spotkanie robocze, na którym ustalono procedurę postępowania w tej nietypowej sytuacji. Urzędnicy Starostwa nie bardzo wierzyli w prawdziwość anonimowych gróźb, ale mimo to, musieli odpowiednio i zgodnie z prawem zareagować. Niemniej ustalono, że skoro już tak się dzieje, warto planowane ewakuacje potraktować jako swoisty sprawdzian i ćwiczenia w razie prawdziwego zagrożenia. Oczywiście wszystkie plany były robione w uzgodnieniu z Policją i Strażą Pożarną.

Centrum miasta Koła, szczególnie ul. Prusa, przez pewien czas było sparaliżowane przez groźbę rzekomego ataku terrorystycznego (fot. archiwum)

O godzinie 12.00 ewakuowano Urząd Skarbowy przy ul. Prusa, gdzie wkroczyła Policja w celu sprawdzenia gmachu. Oczywiście nic nie znaleziono. W tym samym czasie ewakuowano na blisko godzinę pracowników Starostwa Powiatowego i Urzędu Gminy Koło, a o godzinie 12.15 swoje biura opuściły osoby z Prokuratury Rejonowej.

– Tak naprawdę całe szczęście nic złego się nie stało – skomentował te wydarzenia Sekretarz Powiatu Andrzej Tomczyk (na zdjęciu obok) – Wszyscy wróciliśmy cało i bezpiecznie do swoich obowiązków. Dziwnym trafem zgłoszenie o bombach w urzędach zbiegło się dokładnie w tym samym czasie z krótką przerwą w dostawie prądu i wody, co dodało grozy całej sytuacji i wywołało u niektórych dreszczyk emocji. W ten upalny, letni dzień przez prawie godzinę musieliśmy wszyscy czekać na ulicach na wynik przeszukań budynków, ale szczęśliwie w pobliżu był park i drzewa dające kojący cień oraz lody gałkowe po drugiej stronie ulicy. Mam nadzieję, że odpowiednie służby namierzą tego kogoś, kto w tak głupi sposób zażartował sobie.

Tekst i foto: MARIUSZ KOZAJDA